Wygrana trzynasta ~ "Kto mówi, że nie jesteśmy idealni? Ideały nie zawsze zachowują się idealnie."


"Kto mówi, że nie jesteśmy idealni? Ideały nie zawsze zachowują się idealnie."



Oslo, Norwegia. ~ 10.03.2017 r.

     Filiżanka z czarną, aromatyczną i w dodatku gorącą kawą stała na jasnym spodku. Unosząca się znad niej para wodna unosiła zapach po całej kawiarni. Nie można było powiedzieć, że pomieszczenie było wypełnione klientami, bo tak niestety nie było. Na samym końcu pomieszczenia, pod samą ścianą siedział wysoki, ciemny blondyn ubrany w ciemne spodnie i jasną bluzę. Rozglądał się po pomieszczeniu, jednocześnie zerkając na wyświetlacz swojego telefonu i sprawdzając na nim godzinę. Nie wiedział, czy dobrze zrobił, wiedział jednak, że inaczej nie można. Jego siostra i Severin musieli w końcu znaleźć siebie i w końcu porozmawiać. Widział, że uczucie, które między nimi jest, nie jest tylko zauroczeniem. Był pewien, że jeśli on nie zawalczy o ich miłość, oni będą tego żałować. 
-Widzę, że nie zmieniłeś swoich nawyków. Jak nie Red Bull'e to mocna kawa. - głos, który cicho rozbrzmiał nad jego uchem, a on wychwycił w nim nutkę zło wrogości. 
-I po co, ta wrogość? - zapytał, wskazując jej na drewniane krzesło stojące przy drewnianym, okrągłym stoliku. Uśmiechnęła się do niego zimno, siadając na wskazanym przez niego miejscu. Po krótkiej chwili obok ich stolika pojawił się kelner, przynosząc jej szklankę wody, o którą poprosiła, gdy wchodziła do kawiarni. 
-Chciałeś się spotkać, więc jestem...o co chodzi? - spytała prosto z mostu, zupełnie w inny sposób niż miała w zwyczaju. 
-Zawsze lubiłaś grę wstępną,a nie szybkie przechodzenie do sedna sprawy. - odpowiedział jej z lekkim uśmiechem na twarzy. Blondynka tego nie podzieliła. Zdążyła już o nim zapomnieć, poukładać swoje życie na nowo, a on jednym telefonem i prośbą o spotkanie zrujnował cały, nowy i zupełnie jej wszechświat. 
-Celem tego spotkania jest obrażenie mnie? - rzuciła, opierając łokcie na stoliku i wbijając w niego przeszywające spojrzenie. Uodporniła się na jego grę, którą nieświadomie prowadził, z każdą kobietą. Nie był już tym samym Schlierenzauer'em, którego opisywano w brukowcach i na stronach internetowych. Samotność zaczęła go zmieniać, a duma i honor nie dawały mu się do tego przyznać. Bał się, że Sophie Freund go wyśmieje. 
-Nie. Severin i Gloria. - odpowiedział pewnie opierając dłonie na blacie okrągłego stolika. 
-Rozmawiałam zarówno z moim bratem, jak i Twoją siostrą. Zachowują się jak dzieci i nic do nich nie dociera. - powiedziała uporczywie nie zrywając z nim kontaktu wzrokowego. Chciała spróbować siebie samą. Chciała wiedzieć, jak silnie potrafi walczyć jej rozum, tocząc bitwę ze zdradzieckim sercem.
-Musimy coś z tym zrobić. - stwierdził, na krótką chwilę spuszczając wzrok. 
-Ty, chcesz komuś pomagać? - zapytała z drwiną w głosie. Wyraz jego twarzy nie mówił nic, ale słowa, które wypowiedziała bardzo go zabolały. Nigdy nie sądził, że blondynka ma o nim, aż tak złe zdanie. Wiedział bowiem, że zranił ją, zrywając z nią kontakt i traktując jedynie jak odskocznie. Żałował tego.
-Nie wybaczysz mi? - zapytał z nadzieją, że może ma jeszcze jakąś szansę na to, żeby odzyskać to co stracił. Sophie była wyjątkowa, a on zachował się jak ostatni dupek. Chciał zapomnieć o Sandrze, znajdując w jej ramionach pocieszenie. Spędził z nią wiele upojnych nocy, w których poza składaniem pocałunków, składał puste obietnice, które w rezultacie nie znaczyły dla niego nic. Ona poczuła się jedynie jak dziewczyna na otarcie łez. 
-Ty chyba sobie ze mnie kpisz? Byłam tylko lekiem na ból i pustkę jaką zostawiła po sobie Sandra. Tych kilka nocy, potajemnych schadzek i wyjazdów na kilka dni. Może byłam głupia i jestem nadal, ale powiem Ci prosto z mostu, tak bez gry wstępnej. Zakochałam się w Tobie, a ty tak po prostu zerwałeś ze mną kontakt. Sądzisz, że mogę Ci wybaczyć to, że złamałeś moje serce? - przełknął ślinę, słysząc jej słowa. Nie sądził, że dziewczyna potrafiła zobaczyć w nim coś innego niż drania i pewnego siebie narcyza, którego widzieli w nim inni. Nawet Sandra do końca, nie wiedziała kim on tak na prawdę jest. Dopiero Sophie udało się zobaczyć w nim kogoś innego, niż wszystkim on wydawał się być. A on, zachował się jak największa szuja, z dnia na dzień zrywając z nią kontakt. Potraktował ją jak dziewczynę jedynie na kilka nocy. 
-Ja nie wiedziałem, że ..., nie sądziłem, że ty... - chciał powiedzieć, chciał się wytłumaczyć, ale nie potrafił złożyć w swojej głowie sensownego zdania, które miałoby określić jego uczucia, które pozwoliłoby wypowiedzieć się jego sercu, które chciało dojść do słowa. 
-To teraz wiesz, z resztą już się wyleczyłam. A co do Severina i Glorii zgadzam się z Tobą. Odezwę się jak będę już w Niemczech. - odpowiedziała mu obojętnym tonem głosu. Choć nie było jej łatwo, udało się. 
-Sophie. - położył swoją dłoń na jej dłoni. Zauważyła w jego oczach, to co ją w nim rozkochało. 
-Powodzenia Gregor. - powiedziała, patrząc wprost w jego smutne oczy. Wyswobodziła swoją dłoń z jego uścisku i z bolącym sercem,podniosła się  i wyszła z kawiarni uprzednio zabierając z wieszaka swoją garderobę. On jedynie uderzył pięścią w blat stołu. 
-Wszystko spieprzyłem. - powiedział sam do siebie. 
   Gdy wyszła z kawiarni uderzyło ją mroźne, norweskie powietrze. Przymknęła powieki, spod których wypłynęły dwie łzy. Zeszła ze schodków, zatrzymując się na krótką chwilę i odwracając spojrzenie zatrzymała je na chwilę na osobie Schlierenzauer'a. Przez tych pięć miesięcy, które minęły od zakończenia ich "romansu", próbowała się podnieść i wyleczyć się z uczucia, które w nią trafiło. 
-Z Ciebie nie da się tak łatwo wyleczyć. - westchnęła, ocierając policzek. Nie wiedziała jednak, że ktoś bardzo uważnie obserwował jej spotkanie ze Schlierenzauerem. 
    Gdy blondynka zniknęła w wąskiej uliczce w stolicy Norwegii,  zza drzewa wyłonił się Severin Freund. Czuł, że coś jest nie tak. Jej wyjazdy, dziwne uśmiechy, telefony, za hasłowane foldery w laptopie. Nie sądził jednak, że za wszystkim kryje się Gregor, którego uważał za swojego przyjaciela. Bez namysłu skierował swoje kroki do kawiarni, w której nadal przebywał, chciał dowiedzieć się, czy jego domysły mają jakiekolwiek pokrycie. 
-Co jest między wami? - zapytał, stając przy krześle, na którym siedziała jego młodsza siostra. Oparł na drewnianym oparciu swoje dłonie i uważnie przyglądał się Schlierenzauer'owi.
-Severin, co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony widokiem skoczka. 
-Miałeś romans z moją siostrą i niczego mi nie powiedziałeś. - rzucił z żalem, który można było wyczuć w jego głosie. Sądził, że Gregor był jego przyjacielem i mówili sobie wszystko. Czyżby się pomylił? A Sophie? Zawsze uważał, że jest dobrym bratem i dziewczyna docenia to co ten dla niej robi. Oboje go zawiedli, ukrywając ich związek przed nim. 
-Przy niej brak Sandry nie bolał. - powiedział cicho, spuszczając głowę, tak ażeby nie widzieć pełnego wyrzutu spojrzenia Freund'a. Wiedział, że go zawiódł. 
-Nie kochasz, Sophie?- zapytał zaciekawiony Severin.
-Bez niej nie jest tak łatwo. - dodał po chwili głuchego milczenia. 
-Walcz o nią. - zaskoczył go wypowiadając te słowa. Schlierenzauer spodziewał się zupełnie czegoś innego. Spodziewał się tego, że Niemiec zbluzga go i nazwymyśla. Stało się zupełnie inaczej. 
-Zachowałem się jak dupek, nie mam u niej szans. - odpowiedział mu, wpatrując się w twarz Severin'a. 
-Znam Sophie i wiem, że jest zupełnie inaczej niż mówi. - słowa Niemca sprawiły, że Austriak dostał dodatkowego kopa od życia. Chciał walczyć o Sophie. Wiedział, że musi walczyć o miłość swojego życia. Dopiero teraz zaczęło docierać do niego, że Sophie nie była zwykłą dziewczyną, której pasował ten układ, który jemu pomógł podnieść się po rozstaniu z Sandrą, która była obok niego przez wiele długich lat. Od czasu, w którym zakończył ich romans, zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że siostra Freund'a nie była tylko odskocznią od codzienności. Była częścią jego życia.
-Zaryzykuj. - dodał klepiąc Gregora po ramieniu.
-A ty zawalcz o Glorię. - powiedział Gregor wzdychając. 
-Zawalczę. - zadeklarował, siadając na krześle i posyłając mu dodający otuchy uśmiech. 


"Chciałbym naprawić wszystko, to co zniszczyłem. Będę o Ciebie walczył i na pewno łatwo nie odpuszczę."

"Nie wiem dlaczego mnie zostawiłaś. Nie wiem, co zrobiłem źle. Chcę Cię odzyskać."


*

-Też chciałabym, żeby ktoś robił mi takie niespodzianki, jaką ty zrobiłaś Stefan'owi. - słowa Rose sprawiły, że na twarzy May'i pojawił się lekki uśmiech i rozmarzenie w oczach. Wiedziała, że Stefan'owi bardzo zależało na tym, żeby znalazła się na trybunach podczas konkursów w Oslo. Niesiony złotymi, indywidualnymi medalami Mistrzostw Świata był głównym kandydatem do wygrania norweskich konkursów i pojedynku z Kamilem Stochem o Kryształową Kulę. W takim momencie, chciała być właśnie blisko niego. Od momentu, w którym zaczęli spotykać się na innych stosunkach, niż przyjaźń, wszystko w jej życiu zaczęło się układać. Ona sama zauważyła, że również on od tamtego momentu się zmienił.     
-Jeszcze nie zrobiłam, bo on jeszcze nie wie, że tu jestem. - odpowiedziała z uśmiechem podnosząc się z hotelowego łóżka, na którym leżała od dobrych, kilkunastu minut. 
-Mimo to, mu zazdroszczę. - powiedziała, podkulając nogi siedząc na fotelu stojącym pod oknem. Maya uśmiechnęła się do niej lekko, patrząc na nią przymrużonymi oczami. Bardzo ją polubiła i wiedziała, że ich drogi już nigdy się nie rozłączą. Dużo je łączyło, mało rzeczy dzieliło. Miały podobne zainteresowania. I co ważne, obie dużo przeszły w życiu. Chyba właśnie dlatego znalazły ze sobą wspólny język, i połączyła je nić przyjaźni. 
-Tobie też zazdroszczę. - dodała po krótkiej chwili, patrząc w okno, za którym rozpościerał się piękny widok na stolicę Norwegii, Oslo. 
-Czego? - zapytała zdecydowanie zaciekawiona stwierdzeniem szatynki. 
-Stefana. - odpowiedziała, a Maya zmarszczyła brwi. -Tego, że Cię tak bardzo kocha. - dodała po chwili. Maya podniosła się z łóżka i podeszła do szatynki siedzącej na fotelu, w której oczach zaszkliły się łzy. Blondynka nie wiedziała, że Rose wewnątrz cierpi z braku osoby, która mogłaby dać jej miłość, której do pełni szczęścia brakuje młodej dziewczynie. 
-Ej, Rose jesteś super dziewczyną i na pewno znajdziesz kogoś, kto Cię pokocha. - powiedziała, po czym przytuliła dziewczynę do siebie. Coś sprawiło, że postanowiła, że zrobi wszystko, żeby Mercado znalazła tego jedynego, który pozwoli jej być szczęśliwą. 
-To co, idziemy na skocznię? - zapytała z uśmiechem na twarzy, lekko zamykając jej dłoń w swojej dłoni. Ufała szatynce, jak nigdy wcześniej żadnej innej kobiecie, oczywiście poza swoją starszą siostrą i siostrami Morgenstern'a. Rose wydała jej się bardzo pozytywną osobą, czego dowodem była ich relacja. Przyjaźń, którą mogły się pochwalić.
-Idziemy. - powiedziała podnosząc się z fotela i ocierając policzek z łez, które chwilę wcześniej spłynęły na jej policzek. Cieszyła się, że miała kogoś takiego jak Maya, kogoś komu mogła w stu procentach zaufać. 

Podobny obraz
"Nie jesteśmy pięknymi księżniczkami. Jesteśmy po prostu piękne same sobą."
*

          Stefan i Michael siedzieli na jednej z drewnianych ławek znajdujących się w wiosce skoczków narciarskich, gdzie przyjaciele rozkoszowali się pięknymi promieniami jasnego, wczesnowiosennego słońca, które przedzierało się przez jasne chmury, kłębiące się na niebieskim niebie. Obaj mężczyźni z uśmiechami na ustach i z zamkniętymi oczami słuchali playlisty, która znajdowała się w laptopie tego drugiego. Mentalnie próbowali przygotować się do nadchodzącego wielkimi krokami Raw Air. Mając również gdzieś z tyłu głowy świadomość, że może to być dla nich najlepsze przypieczętowanie udanego sezonu w Pucharze Świata. 
-Kto ma czelność zasłaniać mi to mocodajne słońce? - zapytał Stefan, w momencie, w którym cień padł na jego twarz, która dotąd poddawana była przez niego zabiegom słonecznym. 
-Rose, czy ty słyszałaś co Stefan powiedział? - słysząc głos należący do May'i, Stefan otworzył oczy w trybie natychmiastowym, po czym z wrażenia spadł z ławki na której dotąd siedział. Rozśmieszył tym samym kilku skoczków, którzy widząc sytuację zatrzymali się nieopodal nich. Nie dowierzał temu co widzi i temu co słyszy. Był przekonany, że Maya wraz z Kristiną i Thomasem spędza ten weekend u swoich dziadków. 
-Stary robisz wiochę. - rzucił Michael z uśmiechem na twarzy przyglądając się zdziwionemu Kraft'owi, który z wrażenia nie mógł dojść do siebie. Nie spodziewał się takiej niespodzianki. Nie sądził, że Maya mogłaby do niego przyjechać i wspierać go tu w Norwegii, a nie jak dotąd przed telewizorem. 
-Co ty tu robisz? - zapytał, gdy podniósł się z zimnego śniegu i stanął kilka metrów od swojej ukochanej. Maya rzuciła Rose rozbawione spojrzenie, na co młoda Hiszpanka jedynie pokiwała jej zabawnie głową. 
-Przyjechałam kibicować najlepszemu skoczkowi na świecie... - słysząc słowa May'i Stefan uśmiechnął się szeroko i wypiął dumnie pierś, nie będąc świadomym tego, co knuła jego druga połówka. -To gdzie jest Wellinger? - Michael wybuchł śmiechem słysząc pytanie May'i. Uśmiech natomiast zniknął z twarzy Kraft'a, gdy usłyszał słowa blondynki. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał. Czyżby Maya próbowała wyprowadzić go z równowagi?
-Grabisz sobie. - zauważył, podchodząc do niej bliżej. Zmarszczył brwi, zmieniając wyraz swojej twarzy. 
-Nie sądzę. - odpowiedziała uśmiechając się do niego szeroko i słodko. Lubiła grać z nim w grę, której on nie pochwalał. 
-Grabisz, grabisz. - rzucił chwytając jej dłonie i zamykając je w swoich.
-Myślałam, że ucieszysz się z niespodzianki. - powiedziała nieco ciszej, spuszczając głowę. Stefan uśmiechnął się do niej, po czym pocałował w czubek głowy. Kochał ją i cieszył się z tego, że przyjechała tak wiele kilometrów, żeby być blisko niego. Ten gest znaczył dla niego bardzo, bardzo dużo. Dała mu do zrozumienia, że ich związek to nie jest jedynie, coś na krótką chwilę. Dała mu tym samym nadzieję na to, że będą ze sobą jak najdłużej, do samego końca. 
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. - odpowiedział, przytulając blondynkę do siebie najmocniej jak tylko potrafił. Nie chciał jej stracić, nie chciał wypuścić jej ze swoich rąk. Była bowiem wszystkim czego ten potrzebował. 
-Kocham Cię. - powiedziała przejeżdżając dłonią po jego policzku. Uśmiechnął się do niej. Był szczęśliwy, co zauważyła nie tylko ona. Kilku skoczków, z innych reprezentacji, którzy właśnie przechodzili tamtędy zobaczyli w nim coś wyjątkowego. Czuli, że miłość, którą znalazł zrobi go o wiele silniejszym. Kamil Stoch i Piotr Żyła uśmiechnęli się lekko na widok zakochanych. 
      Rose z delikatnym uśmiechem na twarzy przyglądała się May'i i Stefanowi stojącym nieopodal niej. Zazdrościła im uczucia, które się między nimi zrodziło. Ona też chciała spotkać na swojej drodze kogoś takiego jak ciemnowłosy skoczek. Sympatycznego, miłego, opiekuńczego, kochanego, skromnego i pełnego uczuć. 
-Coś się stało, Rose? - zapytał, nieco zaniepokojony dziwnym zachowaniem szatynki. Na krótką chwilę spuściła głowę, żeby otrzeć policzek, na którym znalazła się pojedyncza łza. 
-Nic się nie stało. - odpowiedziała mu, uśmiechając się lekko do blondyna. 
-Przecież widzę. Mnie nie oszukasz, Rose. - jego wzrok dawał jej jasno do zrozumienia, że Hayböck nie odpuści. 
-Zazdroszczę im, tego że się mają. - odpowiedziała patrząc wprost w oczy Michaela. 
-Ja też im tego zazdroszczę. - powiedział uśmiechając się do niej lekko. Sam nie wiedział dlaczego, ale przejechał dłonią po jej zimnym policzku, sprawiając, że miejsce, w którym znajdowała się jego dłoń, stało się czerwone a po jej ciele przeszedł dziwny dreszcz.

"Przyjaźń to to, co nas łączy. Wspólne pasje, życiowe perturbacje i miłość, którą ja znalazłem, a ty jej nadal szukasz."
♦♦♦

słówko ode mnie:

      Zastanawiam się, czy dobrze robię kreując romans siostry Severina i Gregora. Boję się, że nie udźwignę tego. Ale zaryzykuje, bo ryzyko dodaje życiu tego smaczku. Mam nadzieję, że nie obrazicie się za to na mnie i będziecie Gregorowi kibicować. 
      
      Chcę wam serdecznie podziękować za to, że jesteście ze mną i zostawiacie swoje komentarze. 
Zerknijcie do zakładki bohaterów, gdzie kilku skoczków przybyło. Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować swój plan, który pojawił się w mojej głowie.

Ps. Za błędy przepraszam.

Pozdrawiam serdecznie i do następnego tygodnia.
Buziaczki.
Evie.

Komentarze

  1. Super!!! Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ oczywiście,że będę kibicować. Nie tylko Gregorowi ale też Severinowi. Rozdział fantastyczny. Czekam na następny. Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się z tego faktu. :)
      Bardzo dziękuję.
      Pozdrawiam.
      Buziaczki.
      Evie.

      Usuń
  3. Jestem!
    Bardzo fajny rozdział :)
    No, powiem szczerze, jestem ciekawa, jak pociągniesz temat siostry Severina i Gregora :D
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, z tego, że jesteś. ☺
      Dziękuję za komentarz.
      Zobaczymy co się wydarzy.
      Również życzę weny Tobie.
      Pozdrawiam.
      Evie.

      Usuń
  4. Zapraszam na 10 rozdział hey-a-angel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz