Wygrana czwarta. ~ "Nasza przeszłość, nadaje kształt naszej przyszłości."

"Nasza przeszłość, nadaje kształt naszej przyszłości."
Antoni Kępiński.




Grudzień 2016 r.


      Thomas otworzył oczy, gdy natarczywe promienie słońca wdzierające się do jego pokoju zaczęły go zdecydowanie denerwować. W firmie Jens'a pracował raptem półtora tygodnia, i już zdążył polubić tę pracę i ludzi pracujących w firmie, więc spędzał w niej możliwie dużo czasu. Cieszył go również fakt, że pracownicy zaakceptowali zmiany kierownicze i szybko znaleźli z nim wspólny język. 
    Przetarł oczy, ziewając. Omiótł pokój spojrzeniem i doszedł do wniosku, że powinien w nim posprzątać. Sofa była zarzucona była różnego koloru koszulami i krawatami, blat ciemnego biurka zakryty natomiast był kartkami papieru, teczkami, jak i opasłymi segregatorami. Doszedł do wniosku, że potrzebuje kobiecej ręki, nie wiedział jednak, gdzie powinien takowej szukać. 
    Odrzucił kołdrę, zsuwając się z łóżka. Przeciągnął się ziewając. Założył szare spodnie dresowe, ciemny podkoszulek oraz jasną, szarą bluzę z kapturem. Zszedł na dół, gdzie jego matka, Gudrun Morgenstern, krzątała się po kuchni. Poza kwiatami, jej miłością było również gotowanie. Uśmiechnął się, ziewnął kolejny raz i cicho wszedł do łazienki znajdującej się na parterze domu. Umył twarz, zęby i dłonie i wytarł je o pachnący, świeżo uprany ręcznik. Gdy miał wychodzić w jego oczy rzucił się kaszmirowy szal, który kilka miesięcy temu podarował na urodziny Kristinie. Chwycił go i opuścił łazienkę.
-Mamo skąd to się wzięło w naszej łazience? - spytał stając w progu królestwa swojej mamy, Gudrun. Kobieta na chwilę spuściła wzrok, wbijając go w podłogę. Thomas wyczuł, że coś jest nie tak. Jego matka zawsze reagowała w taki sposób, gdy wiedziała o czymś w życiu Kristiny, o czym nie wiedział on. -Mamo co się stało? - zapytał kładąc szal na jednym z kuchennych krzeseł. Podszedł do swojej rodzicielki. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem, a on wiedział już, a nawet był pewien, że nie jest zbyt dobrze.
-Kristina mi tego nie powiedziała, ale ja to wiem synku. Ludzie plotkują. Krzywo patrzą, dopisują kolejne rozdziały Twojej książki a ona udaje przed sobą, przed wszystkimi, że nie słyszy. Martwię się o nią. - wtuliła się w syna, powstrzymując łzy. Bała się o psychikę matki swojej wnuczki. Nawet bardzo. Thomas wbił wzrok w kuchenne okno, przytulając do siebie swoją mamę. Okno wychodziło na posesję domu sióstr Cerncic. Zdał sobie sprawę, że musi z nią dokładnie porozmawiać. Wiedział, że jeśli tego nie zrobi Kristina, która nadal dużo dla niego znaczy, może nie być już tą samą osobą. 
-Porozmawiam z nią. - szepnął, całując kobietę w czubek głowy. Zabrał szal z krzesła i opuścił kuchnie i w konsekwencji dom. Jego matka odprowadziła go swoim wzrokiem poprzez okno kuchenne. Miała nadzieję, że jej synowi uda się pomóc córce jej najlepszej przyjaciółki. 
      Stanął na drewnianym ganku, na którym poczciwy, już nieco starszy owczarek niemiecki wabiący się Rex, leżał wśród kwiatów nieopodal drzwi wejściowych. Westchnął zauważając idące ulicą kobiety, które spojrzały na niego tajemniczym spojrzeniem. Nie sądził, że jest aż tak źle. Zadzwonił dzwonkiem i po chwili w progu stanęła Kristina. Ze spiętymi w kok włosami, przepasana sięgającym kolan szlafrokiem i z workami pod oczami, tak, jakby, nie spała przez wiele nocy. 
-Zostawiłaś u mamy. - uśmiechnął się podając blondynce jej własność. Pokiwała mu delikatnie głową, otwierając szerzej drzwi i wpuszczając go do środka. Jako pierwsza weszła do salonu, w którym Lily oglądając bajki pałaszowała owocową sałatką przygotowaną przez nią kilkanaście minut wcześniej. Odwróciła głowę, pomachała tacie rączkę uśmiechając się przy tym do niego słodko, po czym wróciła do oglądania kolorowych, animowanych historii dla dzieci. 
-Napijesz się herbaty? - zapytała stając obok niego. On jedynie pokiwał jej z aprobatą głową, nie spuszczając wzroku z jej osoby. Znali się na wylot, potrafili ze sobą rozmawiać, rozumieli się bez słów. Teraz miał wrażenie, że coś mu umknęło, coś go ominęło i tego bał się najbardziej. 
-Zalej torebki, ja pójdę się ubrać. - uśmiechnął się, a ona zniknęła w niedużym korytarzu. Thomas zastanawiał się gdzie podziała się blondynka, której urok i skromność urzekły go i przez wiele lat go urzekały, nawet teraz miała ona swój udział w jego życiu. 
     Wróciła po dziesięciu minutach. Ubrana w ciemne spodnie dresowe i jasną bluzkę na ramiączka. Włosy rozpuściła, tak jak on lubił najbardziej. 
-Co się dzieję? - spytał, a ona odwróciła się do niego plecami. Nie chciała odpowiadać na to pytanie. Dobrze wiedziała, że Gudrun domyśla się sytuacji jaka ma miejsce i Thomas nie jest tu przypadkiem i jego pytanie również nie jest przypadkowe. 
-Zrobiłam szarlotkę, według przepisu Twojej babci Grety. Ukroić Ci? - zapytała, opierając dłonie na ciemnym blacie. Jedynie pokiwał głową komentując zachowanie swojej byłej partnerki. Chciał jej pomóc. 
-Pytałem się o coś. - nie odpowiedziała słysząc jego słowa, a on jedynie słyszał stukanie noża o drewnianą deskę. Podniósł się z krzesła i skierował swoje kroki w jej kierunku. Położył dłoń na jej dłoni wyciągając z niej ostry nóż.
-Spójrz na mnie. - powiedział, zamykając jej dłonie w swoich dłoniach, a gdy nie chciała tego zrobić uniósł jej podbródek i siłą sprawił, że na niego spojrzała. 
-Chcę Ci pomóc. Gadaniem tych idiotów się nie przejmuj. Będę obok Ciebie, będę Cię wspierał, pomagał Ci. Jesteśmy rodzicami, mamy Lily, więc coś nas łączy. Gdy rzuciłem skoki, byłaś obok mnie, ja będę obok Ciebie. Zawsze. - powiedział. W jej oczach pojawiły się łzy, które po chwili znalazły się na jej policzkach. Przytulił ją do siebie. Miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wierzył w to. 



      Delikatny wiatr kołysał bezlistne już gałęzie drzew. Popołudniowe promienie słońca pięknie oświetlały skocznie w Innsbruck'u, piękną Bergisel, na której skoczkowie austriackiej kadry przygotowywali się do nowego sezonu Pucharu Świata. Sztab szkoleniowy z uśmiechem obserwował wybijających się z progu skoczków lądujących za punktem konstrukcyjnym skoczni. Świetne skoki były zapowiedzią dobrego sezonu, na który liczyli a ich największą nadzieją był Stefan Kraft skaczący daleko i idealnie. Brunet posłał w ich kierunku delikatny uśmiech. Miał formę, skakał jak natchniony i choć nadal przy lądowaniu odczuwał ból to próbował tego po sobie nie pokazywać.
       Uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył Lily stojącą kilkadziesiąt metrów od niego. Gdy go dostrzegła pomachała mu z uśmiechem na twarzy i podbiegła w jego stronę.
-Wujet Stefan! - dziewczynka ubrana w kolorową kurtkę zawiesiła się na szyi niskiego, ciemnowłosego skoczka. Lubiła go najbardziej ze wszystkich przyjaciół swojego taty. Zawsze opowiadał jej ciekawe bajki, chodził na spacery, bawił w piaskownicy. I co najważniejsze, ładnie ją nazywał. 
-A gdzie zgubiłaś tatę, złotowłosa księżniczko? - zapytał siadając na drewnianej ławce i sadzając sobie dziewczynkę na kolanach. Gdyby miał córkę, chciałby, żeby była właśnie taka jak Lily Morgenstern. 
-Z mamą poszedł kupić mi piciu. - odpowiedziała oplatając dłonie na jego szyi. Stefan uśmiechnął się do niej szeroko, łaskocząc ją po policzku. Mała Lily zaśmiała się głośno, delikatnie uderzając go lekko, w zabawie, w nos. Bardzo go lubiła co było można zauważyć na załączonym obrazku. Traktował ją jak siostrzyczkę. 
-Już dopadłaś wujka? - zapytał ze śmiechem w głosie Morgenstern. Stefan przywitał się z byłym skoczkiem uściśnięciem wolnej dłoni. Idącej za nim Kristinie posłał szeroki i szczery uśmiech. Gdy nie myślał o urazach nieszczęśliwego wypadku, ból jakby o nim zapominał, odchodził w niepamięć, a on mógł swobodnie funkcjonować. 
-Ja go kocham!!! - odpowiedziała przytulając Kraft'a najmocniej jak to było tylko możliwe. Skoczek zaśmiał się całując dziewczynkę w czoło. 
-Ja Ciebie też kocham motylku. - powiedział uśmiechając się do niej szeroko. W zamian czego Lily pocałowała go w policzek. 
-Lily, Stefan musi się przebrać, daj mu spokój. - słysząc słowa mamy, Lily nieco posmutniała, ale zeskoczyła z kolan Kraft'a i stanęła obok Kristiny. Kraft zniknął w małym, drewnianym domku, aby pojawić się wśród nich po upływie kilku minut. 
-Jak skoki? - zapytał Morgenstern siadając na drewnianej ławce. Brunet zapiął zamek błyskawiczny swojej kurtki, po czym uśmiechnął się do nadawcy owego pytania. 
-Z treningu na trening coraz lepsze. - odpowiedział.
-No i to ja rozumiem. - Thomas klasnął w dłonie, czym wywołał uśmiech na twarzy Kristiny. Do tego dążył cały dzień i nareszcie udało mu się to osiągnąć. 
-Wariujesz Thomas, wariujesz. - westchnął Kraft wkładając do torby buty narciarskie. Lily, która stała obok niego uważnie się mu przyglądała dziewczynka była zafascynowana tym, co robił. 
-Może zjesz z nami kolacje? - spytała Kristina uśmiechając się do młodego skoczka miło i ciepło. Stefan wyprostował się zaciskając zęby. Spojrzał na Morgensterna, który posyłał w jego stronę ciepły uśmiech. Bardzo lubił zarówno Thomas'a, jak i Kristinę, jednak nie chciał robić im niepotrzebnego kłopotu. Miał odmówić, jednak piękny uśmiech na twarzy Lily i jej przytulenie się do jego osoby zmieniło jego wcześniejsze plany.
-Dobrze. - odpowiedział na zadane przez nią wcześniej pytanie, pozytywnie, ku uciesze Lily. 



      Kristina wyciągnęła z piekarnika naczynie żaroodporne wypełnione ziemniaczano - serową zapiekanką polaną śmietanowo - ziołowym sosem. Lubiła pichcić i często odnajdywała w tym spokój i zapominała o świecie. A wszyscy, którzy mieli okazję spróbować jej kuchni, bardzo za nią tęsknili. Blondynka wyciągnęła z ciemnej szafki pięć białych talerzy, kolorowe serwetki. Z szuflady wyciągnęła pięć kompletów sztućców. Opuściła kuchnię, pojawiła się w salonie kładąc naczynia na drewnianym, dużym stole. Wróciła do kuchni, gdzie Thomas, który chwilę wcześniej zszedł z górnego piętra, gdzie Stefan wraz z Lily oglądał bajkę, właśnie wyciągał ze zmywarki kryształowe szklanki. Bywał w tym domu bardzo często, więc wiedział gdzie znajdują się poszczególne rzeczy. Posłał jej uśmiech kładąc na jasną tacę pięć szklanek oraz karton pomarańczowego soku, po czym zniknął w szerokim ale krótkim korytarzu. Ona natomiast chwyciła naczynie, po czym postawiła je na drewnianej desce, na blacie dużego stołu obok sałatki warzywnej oraz kilku kawałków wiedeńskich sznycli i ugotowanych ziemniaczków. Chwilę po tym w korytarzu stanęła Maya, która ze zdziwieniem spojrzała na zastawiony obficie stół w salonie. 
-Stefan, Lily kolacja!!! - krzyknęła i już po chwili na schodach pojawili się jej córka Lily i skoczek narciarski Stefan Kraft. Dziewczynka zbiegła ze schodów i już po chwili siedziała na swoim ulubionym krześle. Stefan Kraft natomiast z delikatnym uśmiechem na twarzy zszedł powolnym krokiem z drewnianych schodów, gdy jego wzrok napotkał piękne, zielone spojrzenie blondynki, którą dobrze znał, i z którą tak bardzo chciał się spotkać przez te cztery lata, w których nie miał z nią żadnego kontaktu. Ona również zatrzymała swój wzrok, z tą różnicą, że napotkała na brązowe tęczówki, których właścicielem był Stefan Kraft. Skoczek, którego ona znała jako zupełnie inną osobę. Przyjaźniła się z chłopakiem, który nawet nie myślał, że kiedykolwiek będzie mógł sięgnąć po trofea w dziedzinie skoków narciarskich. 
-Stefan? - zapytała, choć była pewna, że jej przyjaciel z czasów licealnych jest tą samą osobą, która stała teraz na schodach w jej rodzinnym domu. Chwycił się barierki. Nie dowierzał. 
-Maya? - on również chciał być pewny, że blondynka, z którą w liceum znalazł wspólny język.
-Znacie się? - spytał zdziwiony Thomas, który stał w progu korytarza z butelką wina obok lekko uśmiechniętej Kristiny. 
-Chodziliśmy razem do liceum. - odpowiedział mu Stefan, nie dowierzając.


•••

Znalezione obrazy dla zapytania stefan kraft

Witajcie kochane! 🌝
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem i mam nadzieję, że was nim nie zawiodę. Dziękuję moje kochane  za komentarze z całego serduszka. Nie wiecie ile znaczą dla mnie wasze opinie pozostawiane pod rozdziałami tego opowiadania. Mam nadzieję, że będziecie ze mną dalej, jak najdłużej. 
Kolejny rozdział w przyszłym tygodniu, będziecie?
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wszystkie słowa, kochane.
Pozdrawiam bardzo gorąco, mocno ściskam.


Evie. 😊



Komentarze

  1. Ja na pewno będę. Rozdział cudo! Już się nie mogę doczekać następnego. Pozdrawiam i życzę weny! ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!! 😊
      Pozdrawiam Cię również i dziękuję.

      Usuń
  2. Świetny rozdział.
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie, że będe. Rozdział miód malina. Czekam na następny i ślę wenę. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Jestem!
    Rozdział jest naprawdę świetny, bardzo mi się podoba ^^
    I na pewno będę czekać na kolejne :)
    Końcówka trochę wszystko rozjaśniła, ale... i tak trochę mnie zaskoczyłaś. Jestem pewna, że coś się za tym kryje. Może coś ich łączyło w liceum? :)
    Weny, buziaki :**
    PS. I zapraszam do siebie na czwórkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał.
      Mam nadzieję, że kolejne również nie zawiodą Twoich oczekiwań.
      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam i na pewno wpadnę.

      Ps. Nic nie zdradzę. ☺

      Usuń
  5. Świetny. :D
    Cieszę się, że wróciłaś do tej historii. :)
    Czytałam "Skoczną historię", a potem tą podobną, którą usunęłaś. :]
    Czekam na kolejny z niecierpliwością i życzę dużo weny. =]
    Jasne, że będę. ;D
    Informuj mnie o nowych rozdziałach. ^-*
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam czasu. =D

    Zapraszam do siebie do Mili i Aleksa. =P
    http://mila-and-aleksandar.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że wpadniesz i pozostawisz po sobie ślad. =>

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :-)
      Cieszę się, że jesteś starą - nową czytelniczką! Na prawdę. :-)

      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam gorąco.
      :-)

      Usuń
  6. Jestem i ja!
    Kurcze, bardzo podoba mi się ten rozdział ^^ Jestem ciekawa, co się za tym kryje.
    Czekam na kolejny rozdział, duuuużo weny! ;*

    Zapraszam do Kraftiego: https://similarities-and-differences.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :-)
      Następne rozdziały rozwieją wszelkie domysły. :-)

      Dziękuję i pozdrawiam.
      :-)

      Usuń
  7. Świetny rozdzial. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz