Wygrana czternasta ~ "Jeśli przyjaciele są wysoko na twojej liście priorytetów, to nawet gdy stracisz zdrowie, i tak zachowasz to, co liczy się najbardziej."
"Jeśli przyjaciele są wysoko na twojej liście priorytetów, to nawet gdy stracisz zdrowie, i tak zachowasz to, co liczy się najbardziej."
~Regina Brett
♣
Spittal an der Drau, Austria - 16.03.2017 r.
Kristina krzątała się po małej, ale przestronnej kuchni na tyle cicho, aby nie obudzić oddającej się popołudniowej drzemce jej dwuletniej córeczce. Choroba, która zawładnęła jej organizmem, zachwiała również jej życiem zawodowym. Była lekarzem i zawsze walczyła o to, żeby jej pacjenci nie poddawali się w toczonej z losem walce. Ironią było to, że co kilka dni, ona również chciała tak po prostu się poddać i oddać walkę walkowerem. Jednak jej siostra, córka, przyjaciele, bliscy ściągali ją na ziemie zawsze w odpowiednim momencie. Dodatkowo wieść o tym, że bez przeszczepu szpiku kostnego się nie uda, nie napawała kobiety optymizmem bo z lekarskiego doświadczenia wiedziała, że w wielu przypadkach dawca po prostu się nie znajduje.
Wytarła wilgotne dłonie w kolorową ścierkę kuchenną, gdy do drewnianych drzwi wejściowych rozległo się ciche pukanie. Spojrzała na wiszący na ścianie w kuchni zegarek i stwierdziła, że nie może to być ani Maya, ani Thomas. Zaciekawiona skierowała swoje kroki w kierunku małego przedpokoju, w którym na posadzce stały równo ułożone buty, a na drewnianej komodzie stała jej torba i mały koszyk z kluczami, kluczykami do samochodu i dokumentami. Przekręciła klucz w zamku, nacisnęła na zimną, mosiężną klamkę i pchnęła drzwi. Widok znajomej blondynki stojącej na drewnianym ganku wprawił Kristinę w lekkie zdziwienie.
-Cześć Kris. - Ewa Stoch, która była tajemniczą blondynką uśmiechnęła się do Kristiny szeroko i bardzo ciepło. Cerncic po krótkiej chwili odwzajemniła jej gest, po czym wpuściła ją do środka. Nie spodziewała się zobaczyć żony Kamila Stocha w progu swojego domu. Choć musiała przyznać, że była bardzo zadowolona z tego faktu. Jeszcze gdy była partnerką Thomas'a często spotykała się z partnerkami innych skoczków. Najlepszy kontakt miała jednak z żoną Stocha, Żyły i Huli, z którymi jak się później okazało ma wiele wspólnego.
-Nie przeszkadzam? - zapytała Ewa rozglądając się uważnie po mieszkaniu. Cerncic uśmiechnęła się do niej delikatnie, zaprzeczając ruchem głowy. Ucieszyła się z tej wizyty, co Ewa zauważyła już na samym początku.
-Lily śpi, a ja robię wszystko, żeby się nie nudzić. - odpowiedziała jej, prowadząc Polkę do kuchni. Stoch była już u niej kilka razy, jednak musiała przyznać, że po małym remoncie, który Kristina przeprowadziła jakiś czas temu dom wyglądał nieco ładniej, bardziej elegancko i przytulnie. O chorobie Austriaczki dowiedzieli się podczas Turnieju Czterech Skoczni, każdy był zszokowany taką wiadomością. Nie mogli zrozumieć dlaczego życie doświadczyło właśnie ją. Tak niesprawiedliwie uwzięło się właśnie na nią i rzucało jej wielkie kłody pod nogi.
-Herbatki? - spytała Kristina, gdy razem z Ewą znalazły się w kuchni. Polka pokiwała jej z aprobatą głową, siadając na jednym z trzech drewnianych krzeseł znajdujących się przy jasnym stole stojącym przy samej ścianie. Ewa Stoch nie była do końca pewna, czy jej pomysł przypadnie do gustu blondynce, miała jednak nadzieję, że ta doceni dobre zamiary i chęć pomocy jaka nią kierowała.
-Jak się czujesz? - zapytała, nieco nie pewnie nieco starsza z kobiet. Kristina wzruszyła jedynie ramionami. Życie z wiedzą o tym, że ma się w sobie wirusa, który w każdej chwili może zaatakować definitywnie nie napawał optymizmem, jednak walka, którą z nim toczyła dodawała potrzebnych jej sił.
-Z porównaniem do początków, to teraz jest o niebo lepiej. - odpowiedziała szczerze, uśmiechając się do niej lekko i szczerze. Na prawdę czuła się dobrze i to było dla niej najważniejsze. Wiedziała, że musiała walczyć, bo miała dla kogo. Nie potrafiłaby odejść bez walki, zostawiając Lily, którą kochała najmocniej na świecie. Dziecko, które było pamiątką pięknego uczucia, którego zazdrościło jej i Morgenstern'owi wiele osób. Dlatego też zdrada Thomas'a była dla wszystkich szokiem. Z biegiem czasu jednak wszyscy się otrząsnęli i tak jak oni zaczęli żyć dalej.
-Wyglądasz świetnie. - powiedziała Ewa podnosząc się z krzesła i kierując swoje kroki do blondynki opartej o ciemny blat kuchenny. Kristina uśmiechnęła się do niej delikatnie, praktycznie niedostrzegalnie a w kącikach jej oczu zaszkliły się łzy. Była niesamowicie szczęśliwie wiedząc, że ma wielu przyjaciół życzących jej wygrania z paskudnym nowotworem. Ona sama miała nadzieję, że jej się uda i będzie mogła żyć bez obaw o kolejny dzień. Ewa Stoch zamknęła jej dłonie w swoich dłoniach i również nieco zaszklonymi oczami, a raczej tym spojrzeniem dała kobiecie do zrozumienia, że będzie wspierać ją w tej nierównej walce.
-Dziękuję. - wyszeptała, na co Ewa uśmiechnęła się do niej ciepło. Razem z mężem chcieli jej pomóc i sprawić, żeby znów, na dobre już zagościła w ich skocznej rodzinie.
Dźwięk gotującej się wody rozbrzmiał równocześnie z dźwiękiem zamykanych drzwi. Kristina zgasiła palnik, na którym stał srebrny czajnik wypełniony wodą, po czym zalała wrzątkiem dwa porcelanowe kubki, stojące na ciemnym blacie kuchennym. Podała jeden kubek Ewie, która podążając za nią skierowała się do salonu, w którym po krótkiej chwili pojawił się Thomas Morgenstern w towarzystwie May'i, którą odebrał z pracy. Młoda dziewczyna przywitała żonę Kamila Stocha całusem w policzek. Polubiła kobietę spotykając ją kilkakrotnie na zawodach Pucharu Świata. Musiała przyznać otwarcie, że Kamil Stoch zdobył jedną z najlepszych kobiet na świecie. Thomas, który zaniósł zakupy do kuchni, po krótkiej chwili również pojawił się w salonie i tak jak wcześniej May'a, przywitał się z żoną swojego najlepszego kolegi.
-Pójdę wziąć prysznic i się przebiorę. - powiedziała May'a znikając po chwili na jasnych schodach.
-Idę do domu, ale niedługo przyjdę. - rzucił Thomas chowając się w przedpokoju.
-To zabrzmiało jak groźba. - zauważyła Ewa, rozbawiając swoją miną Kristinę.
-Bo to jest groźba. Nie wychodzi dopóki nie zjem porządnej kolacji, nie wypiję herbaty i jak grzeczna dziewczynka nie położę się pod kołderkę. - odpowiedziała jej ze szczerym uśmiechem goszczącym na jej twarzy.
-Słyszałem. - powiedział Thomas, wystawiając głowę z przedpokoju. Obdarował kobiety uśmiechem i zniknął w ciemnym przedpokoju a one usłyszały jedynie dźwięk zamykanych drzwi. Obie zaśmiały się, komentując tym samym zachowanie Morgenstern'a.
-Pomaga Ci. - zauważyła Stoch, kierując swój wzrok na panią domu. Kristina pokiwała jej z aprobatą głową, po czym upiła łyk gorącej nadal herbaty. Musiała przyznać, że Thomas był jej największym wsparciem. Zawsze znajdował się obok niej, gdy potrzebowała go najbardziej.
-Bardzo mi pomaga. - powiedziała Kristina uśmiechając się do niej delikatnie. Ewa zauważyła w jej oczach coś czego nie widziała dotąd w jej oczach.
-Nadal go kochasz? - zapytała, czym wyrwała z zamyślenia lekarkę. Ta spojrzała na nią niepewnym wzrokiem. Nie potrafiła jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, które przed chwilą padło z ust Ewy Stoch. Thomas zawsze był częścią jej życia, a to, że mieli córkę wiązało się z tym, że zawsze będą już ze sobą związani. Jednak choroba, która zawładnęła jej ciałem sprawiła, że Morgenstern znów stał się jej bliższy. Spędzał z nią wiele czasu, opiekował się nią i nie pozwalał poddawać w trudnych momentach. Ona sama jednak nie wiedziała, czy nadal czuje coś do byłego już, skoczka narciarskiego.
-To nie jest takie łatwe. - westchnęła w momencie, w którym w salonie pojawiła się Maya. Obie blondynki upiły łyk ciepłego płynu ze swoich kubków i po chwili na ich twarzach pojawił się lekki uśmiech adresowany do młodszej siostry Kristiny.
-Mam pomysł. - powiedziała, trochę niepewnie Ewa. Zarówno Kristina, jak i Maya uważnie się jej przyjrzały.
-Jaki? - zapytała młodsza z kobiet, ciekawa pomysłu żony Kamila Stocha.
-Pomyślałam, że może jako kobiety mogłybyśmy zorganizować badania dla pań, które mogłyby przebadać się i wykryć ewentualne zmiany w organizmie. Panów tyczy się również. - Kristina uśmiechnęła się szeroko, słysząc pomysł Ewy. Żona Stocha wpadła na genialny pomysł, czemu żadna z sióstr nie mogła zaprzeczyć.
-To jest genialne! - krzyknęła May'a podnosząc się z fotela na którym siedziała. Swoim krzykiem zaciekawiła wchodzącego właśnie do domu Morgenstern'a, który nie krył swojego zdziwienia takim zachowaniem najmłodszej z blondynek.
-Co jest genialne? - zapytał, zamykając za sobą drewniane drzwi prowadzące do niewielkiego przedpokoju, w którym kilka godzin wcześniej Kristina dokładnie posprzątała.
-Pomysł Ewy. - odpowiedziała mu Kristina z uśmiechem na twarzy. Stoch lekko spuściła wzrok, nie spodziewała się bowiem, że to na co wpadła kilka dni temu leżąc rano w łóżku, może spotkać się, z taką aprobatą.
-A czego dotyczy ten pomysł? - zapytał przysiadając na oparciu sofy, na której siedziały obie blondynki.
-Zorganizujemy darmowe badania dla kobiet i mężczyzn, które pomogą nam wykryć ewentualne zmiany nowotworowe. I właśnie ty też musisz nam pomóc. - powiedziała Maya uśmiechając się słodko do swojego niedoszłego szwagra. Thomas uniósł pytająco brwi, które jasno dawały do zrozumienia, że jest ciekaw pomysłu blondynki.
-W jaki sposób? - spytał, zaplatając swoje dłonie.
-Porozmawiasz z Hoffer'em. - odpowiedziała mu, a ten jedynie przewrócił oczami.
-Tak, dla mnie jak zwykle najgorsza robota. - westchnął. Ewa siedząca nieopodal byłego skoczka narciarskiego jedynie poklepała go po ramieniu. Morgenstern uśmiechnął się do niej, po czym kiwnął z aprobatą głową. Jemu również spodobał się pomysł żony swojego kolegi, więc postanowił zaangażować się w to najmocniej jak tylko potrafisz.
-Trzeba odetkać zlew na górze w łazience. - rzuciła dodatkowo Kristina, co do reszty już dobiło Morgensterna.
-Zdecydowanie wracam do skoków. - mruknął i krokiem męczennika skierował się w kierunku drewnianych schodów prowadzących na górę.
"Bo możliwość pomocy innym, pozwala nam cieszyć się życiem o wiele mocniej niż robiliśmy to dotąd ." |
Vikersund, Norwegia - 17.03.2017 r.
-Dziewczyny chcą zorganizować akcję na finale w Planicy. - powiedział Stefan podnosząc wzrok znad smartphone'a, na który chwilę wcześniej dostał wiadomość od swojej ukochanej.
-Jaką akcję? - zapytał zaciekawiony jego stwierdzeniem Tande, który razem z nim i kilu innymi skoczkami siedział w dużym pomieszczeniu hotelu, który jak wielka rodzina dzielili na wiele reprezentacji.
-Chcą, żeby kibice mogli się przebadać i wykluczyć lub potwierdzić swoje obawy związane z nowotworami. - stwierdzenie Stefana zaciekawiło siedzących pod ścianą kilku nieco starszych mężczyzn. Wszyscy jednak podnieśli wzrok, wbijając go w młodego Austriaka. Dobrze znali historię Kristiny i jej choroby, robili wszystko, żeby jej pomóc, wielu z nich czekało nadal na wyniki badań zrobionych zaraz po ostatnim konkursie Turnieju Czterech Skoczni. Chcieli pomóc kobiecie, nie tylko Ci którzy znali ją od wielu lat, ale i Ci, którzy znali jedynie z książki Morgenstern'a czy opowieści starszych kolegów.
-Świetny pomysł. - rzucił Kamil lekko uśmiechając się w kierunku siedzącego obok niego Ammanna. Stefan słysząc jego słowa i pokiwanie głową z uznaniem. Stoch chyba nie był świadom tego, że na ten pomysł wpadła właśnie jego ukochana.
-A ty z czego się cieszysz? - zapytał siedzący obok niego Michael.
-Z Kamila. - rzucił za niego Żyła, który dotąd wpatrzony był w ekran swojego laptopa.
-Ze mnie? - pytanie zdziwionego Kamila sprawiło, że reszta skoczków zaśmiała się widząc jego minę. Stefan spojrzał na Piotrka, który skierował do niego wymowne spojrzenie. Jego żona, Justyna zdradziła mu pomysł na jaki wpadły razem z Ewą, jednocześnie prosząc go o pomoc i rozmowę z dyrektorem Pucharu Świata.
-To Twoja Ewa wpadła na ten pomysł. - odpowiedział mu Stefan, wprawiając Kamila w osłupienie.
-Ewa? - zapytał.
-Tak. Jest u Kristiny i May'i w Austrii. Thomas dzwonił i żalił się, że go tam wykorzystują a dziś dodatkowo przyjechała żona Piotrka z dziećmi, więc Morgi jest na straconej pozycji. - dodał, klepiąc w ramię Piotra. Żyła zaśmiał się przypominając sobie poranną rozmowę z Thomas'em, który żalił mu się, że został zdegradowany.
-Uważaj stary. Jak żona Ci już teraz nie mówi wszystkiego, to coś źle to wróży. - rzucił Koudelka, z szerokim uśmiechem na twarzy co nie spotkało się z entuzjazmem samego zainteresowanego.
Kamil coś by powiedział i miał zamiar to zrobić, jednak w pokoju pojawiła się jedyna kobieta na pokładzie, Valerie Wagner trzymająca skoczków w ogólnych ryzach bez względu na to z jakiego kraju oni pochodzili. Stanęła w progu pomieszczenia i omiotła wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu swoim markowym spojrzeniem. Cieszyła się również z faktu, że do końca sezonu zostało już tak bardzo mało.
-Za godzinę jedziecie na skocznie. - oznajmiła, opierając się o framugę drewnianych drzwi. Skoczkowie rzucili jej pełne politowania spojrzenie, co spotkało się z jej niewzruszoną miną. Dobrze wiedziała, że to, co dzieje się w Norwegii jest farsą, ale nie mogła zrobić niczego innego tylko ich o tym powiadomić.
-Na samą myśl o sterczeniu na wieży tej skoczni i telepaniu przez wiatr, mam ochotę wyskoczyć przez to okno. - bąknął Schlierenzauer czym wprawił w rozbawienie wszystkich, nawet samą Valerie. Podzielała ich opinię na temat norweskiego cyklu, ale rodzinna atmosfera, jaka wtedy panowała wśród nich, wszystko odkupywała.
-Za godzinę w holu. - powiedziała uśmiechając się do skoczków lekko, po czym zniknęła na korytarzu i skierowała się do swojego pokoju, znajdującego się na samym końcu korytarza drugiego piętra hotelu wynajętego przez skoczków narciarskich. Lubili Austriaczkę, która zawsze oferowała im swoją pomoc i nigdy nie odprawiła ich z kwitkiem. Jednak widząc, gdy czasami wieczorami smutna siedziała na parapecie okna swoich pokoi hotelowych, mieli jakieś obawy związane z jej osobą. Wydawała im się stosunkowo zamknięta, będąca osobą z problemami, których oni osobiście się bali.
-A widzieliście gdzieś Manuela? - ich rozmyślenia przerwała Valerie pojawiając się w pokoju kolejny raz. Każdy z nich pokiwał jej z dezaprobatą głową. Oni sami zastanawiali się, gdzie zniknął ich kolega.
-Chyba się pod ziemię zapadł. - westchnęła i kolejny raz zniknęła w korytarzu, zastanawiając się, gdzie podział się Fettner.
"Czasami istotne rzeczy są irracjonalne dla tych, którzy się nam przyglądają. Najważniejsza jest bowiem przyjaźń mimo wszystko." |
♦♦♦
słówko ode mnie :
Dziś więcej Kristiny, Thomasa i zdecydowanie mniej, albo brak reszty bohaterów.
Obiecuję, że się poprawię i w następnym rozdziale będzie działo się zdecydowanie więcej.
Dziękuję za komentarze, które jeszcze dają mi motywację do ciągnięcia tego opowiadania. Pamiętajcie, że liczy się każda opinia i daje ona wiele motywacji.
Szkoda, że sezon skoków dobiega końca, pamiętajcie żeby trzymać kciuki za naszych, ale i resztę. Bo skoki narciarskie to jedyny sport, w którym jako taka rywalizacja praktycznie nie istnieje. Każdy z każdym rozmawia, śmieje się i cieszy sukcesem swojego rywala. Jest z nim w porażkach. I to jest piękne.
Pamiętajcie również w niedzielę wieczorem trzymać kciuki za orły Nawałki!
Pozdrawiam gorąco.
(Nie jestem pewna czy kolejny rozdział pojawi się za tydzień. Nie byłybyście złe, gdyby rozdziały pojawiały się co drugi tydzień i mogły być zdecydowanie bardziej dopracowane?)
Świetny rozdział, choć krótki. Wątek Thomasa i Kristiny jest na prawdę bardzo ciekawy, więc z chęcią będę o nich czytać. Fajnie, że wprowadziłaś do opowiadania Ewę Stoch. Moim zdaniem jest świetną kobietą i widze ją tak, jak ty tutaj opisujesz.
OdpowiedzUsuńMasz rację szkoda, że sezon się już kończy. Normalną rzeczą jest, że będziemy kibicować Kamilowi i spółce. Ta rywalizacja ich jest świetna i każdy sportowiec powinien brać z niej przykład. A Kamil i Stefan Kraft moim zdaniem są świetnym duetem, jeśli chodzi o rywalizację. Nie wiem, którego obstawiać jako zwycięzce Pucharu Świata, zobaczymy co wydarzy się w niedzielę rano.
Nie mam nic przeciwko, żeby rozdziały pojawiały sie co drugi piątek. To Tobie ma być wygodnie.
Całuski.
Kinga.
☺
Dziękuję bardzo za Twoją opinię. Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie te słowa. Cieszy mnie to, że bohaterowie pojawiający się w opowiadaniu przypadają wam do gustu i spotykają się z waszą aprobatą.
UsuńW związku z końcem sezonu chciałam uruchomić opowiadanie, którego bohaterowie już są, ale prologu jeszcze nie ma. Może jeszcze dziś, albo jutro pojawi się rozdział zero nowej historii.
Dziękuję za komentarz bardzo gorąco.
Pozdrawiam i ściskam mocno.
Evie. ♥
Świetny rozdział. Super,że Kristina ma takie oparcie. Ja też ubolewam nad końcem sezonu ale za 4 miesiące LGP także jakoś przeżyje. Nie mam nic przeciwko. Pozdrowiam i do następnego 😘
OdpowiedzUsuńDziękuję !!! ♥
UsuńCieszę się, że rozdział się spodobał. Czas leci ostatnio tak szybko, że listopad przyjdzie zanim się obejrzymy. 😉
Dziękuję bardzo za komentarz, który znaczy na prawdę dużo.
Pozdrawiam, ściskając Cię mocno.
Evie.
Jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, naprawdę mi się podoba :)
Dobrze, że Kristi ma takie wsparcie, bo w jej przypadku każda dobra duszyczka obok jest ważna.
Szkoda, że sezon już się kończy, ledwo co się zaczął... ale niedługo przecież LGP, a potem następny listopad, damy radę :D
Weny życzę i ślę masę buziaków :**
PS. Jeśli tobie będzie wygodniej, to rozdziały mogą być co 2 tygodnie, nie mam nic przeciwko temu :)
I zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę i chwilę czasu :)
UsuńCieszę się, że jesteś!!!
UsuńMiło mi, że ten rozdział również Ci się spodoba. Przyjaciele pomagają Kristinie przejść przez tą podłą chorobę. Pomagają jej walczyć, a to najważniejsze.
Sezon niestety się kończy, ale czas tak galopuje, że tych kilka miesięcy minie szybciej niż nam się wydaje.
Dziękuję za komentarz. Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mocno dziękuję.
Pozdrawiam, buziaczki 😊
Na pewno wpadnę do Ciebie, obiecuję. ☺
Kiedy kolejny rozdział będzie ?
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział pojawi się w poniedziałek (10.04) wieczorem.
Usuń