Wygrana dwunasta - "Po prostu płyń, poczuj ten nurt."

"Po prostu płyń, poczuj ten nurt."




   Spittal an der Drau, Austria - 06.03.2017 r.  

-Chyba znalazłaś szczęście? - pytanie Kristiny sprawiło, że Maya oderwała wzrok od wyświetlacza swojego telefonu, na którym znajdowały się zdjęcia zrobione przez Schlierenzauer'a przed konkursem drużynowym na Mistrzostwach Świata w fińskim Lahti. Uniosła wzrok znad ekranu telefonu wbijając go w swoją starszą siostrę. Uśmiechnęła się do niej w charakterystyczny dla siebie sposób. Zawsze przybierała taki wyraz twarzy, gdy była szczęśliwa. I choć ze Stefan byli parą nieco ponad miesiąc, nie potrafili usnąć, bez rozmowy telefonicznej z tym drugim. Cieszyła się, że jej rodzice i siostra nie mieli nic przeciwko temu związkowi. 
-Dużo mnie z nim łączy. - odpowiedziała wywołując uśmiech na twarzy swojej siostry. Kristina od pewnego czasu nieco częściej się uśmiechała, była pogodna i już praktycznie wcale nie płakała. Maya dziękowała w duchu Thomas'owi, który tak bardzo wpłynął na jej siostrę. Sprawił, że oczekiwanie na dawcę szpiku nie było dla niej, aż tak mordercze. 
-Mam nadzieję, że los będzie grał z wami do jednej bramki. - obie zaśmiały się komentując słowa starszej z sióstr. 
-Ja też. - dodała Maya kładąc głowę na kolanach swojej siostry. Lekarka pocałowała młodą instruktorkę w czoło i głośno nabrała powietrza. Cieszyła się, że chociaż jej siostrze w życiu się układa. Ona do pewnego momentu miała życie podobne do bajki, później wszystko się skomplikowało, a ona nie tego chciała. 
-Coś się stało? - zapytał Thomas stając razem ze Stefanem na najniższym z drewnianych schodków, prowadzącym na piętro domu. Obaj mężczyźni bawili się od kilku godzin z córką Thomasa i Kristiny, ostatecznie usypiając małą dziewczynkę. Blondynki spojrzały w ich kierunku posyłając im delikatne uśmiechy. Morgenstern rzucił Kraftowi porozumiewawcze spojrzenie, jednak ten jedynie wzruszył ramionami. Kobiety mają swoje sprawy i zachowania, których mężczyźni nie powinni nawet próbować zrozumieć. 
-Robimy kolację? - po chwili starsza z sióstr Cerncic rzuciła pytanie w kierunku pozostałych. Lekko klepnęła siostrę w brzuchu, sprawiając, że ta podniosła się do pozycji siedzącej. Kristina podniosła się z kanapy zarzucając na ramiona wełniany, rozpinany sweter. 
-Może nasz Mistrz zostanie na noc? - uśmiechnęła się do Stefana zadając mu to pytanie. Brunet zmarszczył brwi kierując swój wzrok najpierw na Thomasa, później na Mayę. Nie spodziewał się takiego pytania ze strony pani doktor. 
-Mój Mistrz zostanie na noc, a ja pomogę Ci w przygotowaniu kolacji. - odpowiedziała Maya uśmiechając się do swojej starszej siostry. Kristina lekko kiwnęła głową wchodząc po chwili do kuchni. Maya musnęła usta Stefana, w momencie, w którym go mijała. Poklepała go po ramieniu i idąc w ślady siostry zniknęła w kuchni, pozostawiając mężczyzn w korytarzu. 
-No Mistrzu w końcu oblejemy Twój sukces. - powiedział Thomas klepiąc Stefana w ramię. Kraft przewrócił oczami zeskakując ze schodów i kierując się za Morgenstern'em w głąb salonu domu rodziny Cerncic. 
      Maya wraz z Kristiną kroiły kolejne warzywa, wrzucając je do jasnej miski stojącej na ciemnym blacie, między obiema kobietami. Lekarka ukradkiem obserwowała swoją siostrę uśmiechając się nieznacznie pod nosem. Poczucie jej szczęścia sprawiało, że zapominała o chorobie, która zawładnęła jej ciałem. Choć na chwilę mogła odetchnąć, co w jej przypadku było najważniejszym ze wszystkiego. Wolny od obaw umysł pomagał jej żyć.
-Mam pytanie i z góry mówię, że nie musisz na nie odpowiadać. - słowa May'i zaciekawiły Kristinę. Dwudziestoośmioletnia blondynka oderwała się od krojenia warzyw i skierowała swój ciekawy wzrok na swoją młodszą siostrę. Instruktorka narciarstwa wzięła głęboki oddech, odszukując w sobie odwagi do zadania pytania błądzącego w jej głowie. 
-Dlaczego nie spróbujesz dać drugiej szansy sobie i Thomas'owi? - pytanie May'i sprawiło, że Kristina, na krótką chwilę zamarła. Nie takiego pytania oczekiwała usłyszeć. Jej relacje z Morgenstern'em, owszem nie były łatwe, ale wracały na przyjacielskie tory. Miała go obok siebie, w momentach, w których go potrzebowała. I choć w niej samej odbudowywały się z gruzów pewne uczucia względem niego, kobieta nie potrafiła się do tego przyznać. Łatwiej było jej udawać, że nadal nie jest w stanie spojrzeć na niego tak, jak robiła to jeszcze jakiś czas temu. Jego zdrada ją zabolała, jednak już dawno się z nią pogodziła i wybaczyła zarówno jemu, jak i Silvii. 
-Bo się boję. - odpowiedziała, a w kącikach jej oczu zabłysnęły łzy. Thomas, który skierował się do kuchni po dwa kufle, zatrzymał się w pół kroku, przywierając plecami do ściany. Nie lubił podsłuchiwać, jednak czuł, że ta rozmowa może mieć dla niego spore znaczenie. 
-Czego się boisz? - zapytała niepewnie jej młodsza siostra. Pani doktor odłożyła nóż na kuchenny blat i przetarła dłonią twarz. Chciała powierzyć komuś swoje obawy, oczekiwania, marzenia jednak nie wiedziała, czy powinna to zrobić. Jednak gdzieś z tyłu głowy miała na względzie szczęście jej córki, dla której dobrze byłoby wychowywać się w pełnej rodzinie. I choć Thomas mieszkał jedynie posesję dalej, dziewczynka nie mogła mówić o szczęśliwej rodzinie, którą oni niestety nie byli. 
-Tego, że drugi raz spotka mnie to samo. Że znów mu zaufam, zakocham się w nim a on po raz kolejny zrani moje serce. - Maya kątem oka zauważyła Morgenstern'a, którego odbicie widniało w lustrze wiszącym na korytarzu. Miała nadzieję, że Thomas w końcu zacznie naprawiać błędy, które popełnił. Kibicowała związkowi jej siostry, który nieco po urodzeniu jej siostrzenicy rozpadł się. Morgenstern był dla niej jak ojciec i nie chciała, żeby miejsce u boku jej siostry miał ktoś zupełnie inny. Mimo wszystko, co między nimi było wierzyła, że znów coś ich do siebie zbliży i tym samym sprawi, że znów będą razem. Przytuliła siostrę do siebie, mając nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. 
    Thomas natomiast przygryzł nieco wargę, uważnie analizując słowa, które padły z ust jego byłej partnerki. Od czasu, w których dowiedział się o plotkach krążących na ich temat, coś w nim zaczęło pękać, a choroba na którą zachorowała kobieta sprawiła, że spojrzał na nią na nowo. Zupełnie tak jak wtedy, gdy miała siedemnaście lat. Zobaczył w niej kobietę, która potrzebuje pomocnej dłoni i ramion, które podniosą ją i będę jak skrzydła anioła. Każdego kolejnego dnia zakochiwał się w niej na nowo, odnajdując w sobie pokłady żaru, który mógłby kolejny raz stać się ogniem w jego sercu. Jedyną przeszkodą dla byłego skoczka był upór kobiety, z którą łączyło go bardzo, bardzo dużo. 
   
"Uświadamiasz mi, jak bardzo Cię zraniłem. Czy płomień w twoim sercu już na prawdę zgasł?"

*

       Po kolacji, którą Maya przygotowała razem ze swoją siostrą i krótką relacją Stefana z Mistrzostw Świata tak bardzo dla niego udanych, skoczek narciarski i młodsza z sióstr Cerncic siedzieli w jej pokoju na piętrze. Blondynka wtulona w swojego ukochanego siedziała oparta o ścianę wpatrując się w zdjęcia, oprawione w drewniane ramki i postawione na ciemnej komodzie. Stefan natomiast z brodą usytuowaną na czubku głowy dziewczyny pogrążył się we własnych myślach. Cieszył się, że ma ją przy sobie, jednak trwający sezon sprawił, że mimo wszystko nie zdążył się jeszcze nacieszyć swoją dziewczyną. Jednakże wszystkie telefoniczne rozmowy, wymienione wiadomości sprawiły, że podczas konkursów Mistrzostw zawładnęła nim tajemnicza siła ciągnąca go do zwycięstwa. Wpisał się do historii, wygrywając wszystko. 
-Jesteś ze mnie dumna? - spytał w pewnym momencie. Odwróciła głowę, marszcząc brwi i wbijając w niego swój zaciekawiony wzrok. Nie rozumiała pytania, które skierował w jej kierunku. Od powrotu z Mistrzostw Świata był jakiś dziwny, zachowywał się nieco inaczej niż w momencie, w którym wyjechał do Finlandii. Miała wrażenie, że coś go odmieniło.
-Stefan jesteś jakiś dziwny. - zauważyła poprawiając jego ciemną grzywkę, opadającą na czoło. Lekko uśmiechnął się do niej, całując ją w czubek jej głowy. Miał nadzieję, że nigdy jej nie straci. Była przy nim, gdy jej potrzebował. Bał się jednak, że pewnego dnia i ona od niego odejdzie.
-Chcę po prostu wiedzieć, czy nie zostawisz mnie tak, jak zrobiła to Maria. - jego stwierdzenie sprawiło, że blondynka osłupiała. Nie sądziła, że tak świetny skoczek jest w stanie zaprzątać sobie głowę i myśli takimi sprawami. Tym samym jednak utwierdził ją w przekonaniu, że jest bardzo wrażliwym człowiekiem. 
-Jesteś świetnym facetem, wręcz skarbem. Nie potrafiłabym Cię zostawić. - powiedziała, po czym musnęła jego wargi swoimi. Odwzajemnił pocałunek, odnajdując w jej ustach schronienie i zapomnienie. Gdy rozłączyli swoje usta, uśmiechnął się do niej i oparł swoje czoło o jej czoło. Odwzajemniła jego uśmiech, zamykając mocniej ich dłonie. 
-Kocham Cię. - wyszeptał.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziała szeptem ze zmysłowym uśmiechem na swojej twarzy. Zaśmiał się i po chwili już dziewczyna ze śmiechem próbowała wydostać się z pod skoczka, który miał zamiar załaskotać ją na śmierć. 
       Kristina podniosła wzrok znad czytanej książki słysząc ciche śmiechy dochodzące z pokoju należącego do May'i. Uśmiechnęła się pod nosem. Cieszyła się szczęściem zarówno swojej siostry, jak i skoczka narciarskiego, którego tak bardzo ceniła i lubiła. Miała nadzieję, że będą szczęśliwi i razem do końca, a ona doczeka się siostrzeńców. 
-Będę już szedł, późno się zrobiło. - skierowała wzrok na próg drzwi prowadzących do jej sypialni. Thomas ubrany w przejściową kurtkę i ciemne tenisówki stał gotów do wyjścia. Rozmowa z siostrą, zasiała w niej nieco wątpliwości. Czy powinna trzymać go na dystans, skoro tak bardzo potrzebowała jego wsparcia? 
-Odprowadzę Cię. - powiedziała odkładając książkę na mały drewniany stolik. Swoją propozycją zaskoczyła Morgenstern'a. Z oparcia fotela zdjęła swój ulubiony sweter i gasząc stojącą obok sofy lampkę wyszła z pokoju, opuszczając piętro ramię w ramię z byłym skoczkiem. 
-Nie zimno Ci? - zapytał, gdy szli kostką brukową wzdłuż ulicy, przy której oboje mieszkali. 
-Nie. - odpowiedziała uśmiechając się do niego delikatnie. Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z tego, że są uważnie obserwowani zarówno przez Mayę i Stefan'a oraz rodziców Thomas'a. Wszyscy po cichu im kibicowali, tylko oni sami nie potrafili się do tego przyznać. 
-Przyjdź jutro na obiad. - powiedziała, gdy stali przed czarną furtką prowadzącą na posesję domu Morgenstern'ów. Uśmiechnęła się do niego promiennie. 
-Przyjdę. - odpowiedział. Choć nie była pewna, to musnęła jego policzek swoimi ustami. Odruchowo objął ją w pasie, zamykając w swoim uścisku. Spojrzała w jego oczy, w których widać było odbijający się księżyc. Jego wzrok wylądował na jej oczach. Zawsze szukał w nich odpowiedzi na nurtujące go pytania. Pod naporem jego wzroku, nie mogła zbyt długo wytrzymać. Wiedziała, że ulegnie uczuciom, które biły się i chciały wygrać z jej silną wolą. 
-Zmarzłam trochę. - powiedziała niepewnie uśmiechając się do Morgenstern'a. 
-Dobranoc. - wyszeptał patrząc w jej oczy niczym zahipnotyzowany. 
-Dobrej noc. - odpowiedziała mu, przejeżdżając ciepłą dłonią, po jego zimnym od wiatru policzku. 

"Obiecaj mi, że mnie nie zostawisz, tak jak ona. Obiecaj, że będziesz zawsze obok mnie." 





Innsbruck, Austria - 07.03.2017 r.


      
         Elizabeth Hayböck z piskiem opon zaparkowała swój terenowy samochód na jedynym, wolnym miejscu parkingowym pod komisariatem miejskiej policji. Zdenerwowana spojrzała na zegarek, przeklinając w myślach swoją nieodpowiedzialność. Gdyby wyjechała pół godziny wcześniej z Linz, w Innsbrucku byłaby nieco wcześniej, a nie jedynie pięć minut przed wyznaczoną godziną spotkania z komendantem. Zgasiła silnik, wyciągając kluczyk ze stacyjki. Otworzyła drzwi, chwyciła dwie, kolorowe teczki oraz torbę, w której znajdowały się wszystkie potrzebne jej rzeczy. Dziękowała swojemu bratankowi za to, że poprosił Rose o to, aby ta zajęła się jeszcze kilka dni jego babcią, a jej matką. Wiedziała, że wracając po pięciu latach do Austrii, będzie musiała w niej zacząć wszystko od początku. Na razie nie było to łatwe, jednak mimo wszystko się nie poddawała, mając nadzieję, że jak najszybciej uda jej się zaaklimatyzować w kraju, w którym się wychowała i stawiała swoje pierwsze kroki w policyjnym świecie. Wiele osób jej pomagało, a to było dla niej najważniejsze. 
    Głośno zamknęła drzwi swojego czarnego samochodu, przycisnęła przycisk na pilocie i biegiem skierowała się do drewnianych drzwi prowadzących wewnątrz komendy w policji w samym centrum malowniczego Innsbruck'a. Nabrała głośno powietrza stając w małym korytarzu prowadzącym do gabinetu komendanta i biurek innych, podległych mu policjantów. Rozejrzała się dokładnie po pomieszczeniu szukając kogoś kto mógłby jej pomóc. Niestety poza dwoma mężczyznami zamkniętymi w oszklonym gabinecie na komisariacie policji nie było praktycznie nikogo. Starszy z mężczyzn, nie dość wysoki i lekko siwawy, rozmawiający dotąd z siedzącym na krześle mężczyzną dostrzegł kobietę i odruchowo poprawił marynarkę swojego munduru. Uśmiechnął się w jej kierunku, po czym stawiając kilka, długich kroków znalazł się przed drzwiami, naciskając na klamkę i otwierając wrota swojego gabinetu przed doświadczoną policjantką, która niedawno wróciła do Austrii po wielu latach spędzonych w Stanach Zjednoczonych. 
-Pani komisarz? - zapytał z uśmiechem na swoich ustach. Pokiwała mu energicznie głową. Dłoń skierował na drzwi wskazując tym samym drogę do swojego gabinetu, w którym pogrążony w lekturze zeznań jednego ze świadków przestępstwa pochylał się skoczek narciarski reprezentacji Austrii, Andreas Kofler. 
-Andi to Twoja nowa partnerka na służbie, Elizabeth Hayböck. - zakomunikował Martin Heckmann. Andreas zmarszczył brwi słysząc słowa swojego szefa. Odwrócił głowę nie wierząc w to, co widzi. Od śmierci jej męża, Georg'a nie miał z nią kontaktu, nie prosił o niego nawet Michael'a zdając sobie sprawę z tego, że kobieta musi poukładać swoje życie, które szybko się rozsypało. 
-Cześć Andreas. - powiedziała, z delikatnym uśmiechem na twarzy i wyciągniętą dłonią w jego kierunku. Podniósł się z krzesła, i po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Nie sądził, że to ona będzie nowym nabytkiem miejscowej policji. 
-Znacie się? - zapytał Heckmann zaskoczony takowym obrotem spraw. 
-Od lat. - odpowiedział Kofler ściskając dłoń, starszej o kilka miesięcy od niego, kobiety. 
-W takim razie mam nadzieję, że będzie wam się dobrze wspólnie pracowało. - powiedział, siadając z powrotem na swoim wygodnym fotelu. Uśmiechnął się pod nosem, uważnie obserwując wymieniane przez kobietę i mężczyznę uśmiechy. Liczył, że będą zgraną parą na służbie, a kto wie, jak potoczy się ich historia. 



"Spotkania po latach, mają w sobie to coś. To nasze też, do czegoś nas doprowadzi."


♦♦♦


słówko ode mnie:

   Przepraszam za zbyt krótki rozdział, ale jakoś tak wyszło. Mam nadzieję, że czytacie jeszcze to coś powyżej? W tym rozdziale nieco więcej Thomas'a i Kristiny, oraz Andreas, którego już wcześniej zapowiadałam. Po cichu liczę na to, że jakieś komentarze poniżej się pojawią. 
  Za wszystkie wasze komentarze z góry gorąco dziękuję. Pamiętajcie, że każdy wasz komentarz jest dla mnie bardzo wielką motywacją. Gdyby nie wy to nie byłoby tej historii. Na prawdę! Dla was jestem w stanie robić wiele. 

   Nie wiem, czy ktoś z was lubi FC Barcelonę, ale mam nadzieję, że ktoś taki się znajdzie. Niedługo ruszę z historią, którą już kiedyś pisałam, niestety blog usunęłam i nie jestem w stanie już go odzyskać. Na szczęście dla mnie zapiski odnośnie tej historii mam, więc mogę ją odtworzyć. Głównymi bohaterami będą młodzi piłkarze klubu z Barcelony, nie zabraknie jednak ich odwiecznych rywali, czyli drużyny z Madrytu. × bohaterowie.   - zapraszam serdecznie wszystkich chętnych.

   Co do kolejnych blogów, rozdziały w przyszłym tygodniu.

Pozdrawiam serdecznie i do następnego tygodnia.
Buziaczki.
Evie.

Ps. Za błędy, przepraszam.




       

Komentarze

  1. Rozdział cudowny. Rozumiem obawy Kristiny,jednak liczne na to, że da Thomasowi szansę. Kobieto ja kocham Barcelonę. Na pewno wpadne. Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z całego serduszka. ♥ Co do Kristiny i Thomasa to zobaczymy jak to wszystko się potoczy, nie chcę wam niczego zdradzać, ale nie planuje dramatu.
      Cieszę się, że lubisz Barcelonę i wpadniesz do kolejnych bohaterów, dużą rolę w tamtym opowiadaniu odegra również CR7 i kilku innych dżentelmenów z Madrytu.

      Pozdrawiam gorąco i jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję. ☻

      Usuń
  2. Jestem!
    Świetny rozdział, bardzo mi się podoba :)
    Mam nadzieję, że u Thomasa i Kristiny wszystko będzie dobrze. Chociaż powiem szczerze, że w pewnym sensie rozumiem jej obawy...
    Czekam, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś.
      Dziękuję za ten miły komentarz bardzo, bardzo gorąco.
      Nie chcę zdradzać, bo zdecydowanie lepiej będzie czytać kolejne rozdziały nie wiedząc co się wydarzy.

      *Mam u Ciebie zaległości, które nadrobię, obiecuję.

      Pozdrawiam gorąco i dziękuję raz jeszcze. ☺

      Usuń
  3. Świetny rozdział. Wierzę, że wszystko będzie dobrze.
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam gorąco. ☺

      Usuń
  4. Zapraszam na 9 rozdział, a ja biorę się do nadrabiania 💕
    hey-a-ngel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pamięć i za to, że wpadłaś tutaj.
      Wpadnę kochana, na pewno.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Przybywam! Rozdział cudo! Rozumiem obawy Kristiny,ale ja na jej miejscu dałabym Thomasowi jeszcze jedną szansę. Mam nadzieję,że w końcu poukładają sprawy między sob! Pozdrawiam i życzę weny! Czekam na nexta! ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, cieszę się i dziękuję!!! ♥♥♥
      Powiem wam tak, z całą odpowiedzialnością. Do końca tego opowiadania już coraz bliżej niż dalej. Wszystkie niejasności zostaną rozwiane i to wam gwarantuję. ☺
      Dziękuję za to, że jesteście ze mną. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. ♥
      Pozdrawiam bardzo gorąco.
      Buźki.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty