Wygrana jedenasta ~ "Niech chmury pędzą, donikąd chociaż raz ..."


Niech chmury pędzą, donikąd chociaż raz ...



  
Oberstdorf, Niemcy - 05.02.2017 r.

      Właśnie wiązała jeszcze wilgotne włosy, gdy do drzwi jej pokoju hotelowego rozległo się ciche pukanie. Odłożyła trzymany w dłoni mokry ręcznik na wannę, po czym z malującym się na twarzy zaciekawieniem skierowała swoje kroki do małego przedpokoju łączącego drzwi z resztą pokoju hotelowego. Odbezpieczyła zamek i pociągnęła za zimną, mosiężną klamkę. Uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy w progu zobaczyła twarz Stefan'a. Wygrał oba konkursy na niemieckim mamucie i z tego faktu, była bardzo szczęśliwa. Trzymała za niego kciuki przed każdym ze skoków, modliła się aby nic złego mu się nie stało. 
-Mogę? - zapytał posyłając jej delikatny uśmiech, który każdego dnia sprawiał, że jej życie było bardziej kolorowe i pełne radości. Potrafił sprawić, że zapominała o troskach i uśmiech pojawiał się na jej twarzy. Życie z nim w pobliżu wydawało jej się nieco łatwiejsze. Dotąd wszystko się jej komplikowało, a ona sama nie potrafiła tak po prostu podnieść wysoko głowy i bez słowa stawić temu wszystkiemu czoła. Bała się, że nie uda jej się wyjść z tego wszystkiego z twarzą. Tam w Stanach wszystko było trudniejsze. Tutaj w Austrii miała nieco inne, łatwiejsze przeszkody do pokonania. 
-Oczywiście. - odpowiedziała otwierając skoczkowi szerzej drzwi i wpuszczając go do swojego pokoju hotelowego. Przywitał się z nią przelotnym cmoknięciem w policzek. Zamknęła za nim drzwi i razem ze skoczkiem weszła wgłąb swojego pokoju hotelowego. Odkąd siostra Kristiny znów pojawiła się w jego życiu wszystko zaczęło się zmieniać, rozjaśniać i po burzy zaczynało wychodzić w końcu upragnione przez niego słońce. Bał się jednak tego, że coś zaczyna zmieniać się w dotąd pustym i zranionym sercu. Obawiał się tego, że może poczuć do niej coś czego ona nie odwzajemni. I że znów będzie cierpiał. 
-Coś się stało? - zapytała zaciekawiona jego dziwnym zachowaniem. Pokiwał z dezaprobatą głową, uśmiechając się do niej zupełnie inaczej niż zwykle. Zmarszczyła brwi kiwając delikatnie głową. Ostatnio zauważyła w jego zachowaniu coś innego, dziwnego co dawało jej dużo do myślenia i wręcz niepokoiło. 
-Po prostu chciałem pogadać. - odpowiedział posyłając jej delikatny, bardzo uroczy uśmiech. 
-Soku? - zapytała wskazując na dwie poduszki rozłożone na drewnianej podłodze. Kiwnął głową i już po chwili siedział na miękkiej poduszce a ona nalewała do dwóch niskich szklanek soku pomarańczowego, który kupiła w pobliskim sklepie. Z uśmiechem na twarzy podała szklankę skoczkowi siadając obok niego na drugiej z dużych poduszek. Była ciekawa co takiego trapi jej przyjaciela. Bała się najgorszego, nie chciała go znów stracić. 
-Stefan co się dzieje? - zapytała siadając po turecku i uważnie się mu przyglądała. Zawsze gdy widziała jak siadał na belce jej serce zaczęło niebezpiecznie walić w jej piersi. A teraz, gdy patrzył na nią takim dziwnym, jej zdaniem wzrokiem waliło jej dodatkowo mocno. Od jakiegoś czasu zaczęła dopuszczać do siebie myśl, że Stefan nie jest dla niej jedynie przyjacielem, do którego mogłaby przyjść, z każdym problemem jaki pojawi się w jej życiu. Był kimś, kto również pojawiał się w jej snach. To nie było zbyt normalne. 
-Nic, chciałem po prostu z Tobą posiedzieć. - odpowiedział jej z uśmiechem na twarzy. Zdziwienie kolejny raz wkradło się na jej twarz. Jego zachowanie było bardzo dziwne, co widziała gołym okiem. Bała się, że oznajmi jej coś czego ona nie będzie chciała przyjąć do swojej wiadomości. Gdyby miała go stracić, nie potrafiłaby się po tym podnieść. Bez niego nie potrafiłaby normalnie funkcjonować. Zbyt wiele dla niej znaczył. 
-Znam Cię i wiem, że to nie jest jedyny powód. - powiedziała odstawiając szklankę na drewnianą podłogę. Widząc jego wyraz twarzy, przestraszyła się a przez jej głowę przeszła myśl, że znalazł sobie kogoś kto uleczył jego serce, które zostało zranione przez inną kobietę. 
-Masz rację. - zaśmiał się spoglądając na jej wyraz twarzy. Nie wiedział w jaki sposób powinien z nią porozmawiać, jak wyznać to co jeszcze przed wejściem do jej pokoju wydawało mu się bardzo łatwe. Teraz, wydawało mu się to bardziej trudne niż wszystko inne dotąd. 
-Zaczynam się bać. - odpowiedziała lekko uderzając go w ramię. Kolejny raz zaśmiał się, robiąc zabawną minę w jej kierunku. Nawet nieświadomie potrafił dodać jej otuchy tym co mówił i robił. 
-Tak się zastanawiam, dlaczego właściwie ty się ze mną przyjaźnisz? - jego stwierdzenie, a wręcz pytanie sprawiło, że na jej twarzy pojawił się dziwny wyraz. Takich pytań nigdy jej nie zadawał, zawsze był pewien swojej wartości dla niej. Czyżby coś się miało zmienić?
-Nie do końca rozumiem to, co do mnie mówisz. - odpowiedziała mu zaśmiewając się. Wiedziała, że coś wisi w powietrzu, bała się, że będzie chciał zakończyć przyjaźń, która ich łączy.
-A Hayböck mnie ostrzegał... - bąknął pod nosem, co przyciągnęło jej uwagę. Zawsze gdy mamrotał coś pod nosem, ona nie wróżyła niczego dobrego. Miała po prostu złe przeczucia.
-Co? - zapytała marszcząc brwi i poprawiając się na poduszce, na której siedziała. Zdziwiła się widząc jak niemo rusza ustami, przymknął na chwilę oczy zaciekawiając ją jeszcze bardziej swoim zachowaniem. Zaczynała się bać, tego co może od niego usłyszeć. Bała się najgorszego.
    Westchnął, po czym otworzył oczy wbijając w nią swój wzrok, niepewny, to można było zauważyć na samym wstępie. Na krótką chwilę przygryzł dolną wargę zaciskając dłoń na szklance soku pomarańczowego, który dostał od Mayi jakiś czas temu. Zanim do niej przyszedł, długo rozmawiał z Michael'em prosząc go o radę odnośnie tego co chciałby wyznać swojej przyjaciółce. Blondyn był za tym, aby Kraft powiedział to co do niej czuje. Żeby zaryzykował, za nim będzie za późno i Maya pozna kogoś innego, tego kto rozkocha ją w sobie. Chwycił jej dłoń, uprzednio siadając bliżej niej. Bał się, że jeśli zdradzi jej swoje uczucia, może już na zawsze ją stracić.
-Stefan co się dzieję? - zapytała drugą dłonią przejeżdżając po jego policzku. Bała się tego, co może od niego usłyszeć. Bała się tego, że go straci. Nie wyobrażała sobie teraz życia, w którym jego miałoby go w nim nie być. Przejechał dłonią po jej blond włosach rozpuszczonych i jeszcze wilgotnych. Nie chciał jej stracić.
-Za nim Ci powiem, obiecaj mi, że mnie nie wyśmiejesz. - pokiwała mu głową, ściskając jego dłonie w swoich. Bała się usłyszeć z jego ust najgorszego.
-Obiecuję. - odpowiedziała uśmiechając się do niego lekko. Był dla niej kimś zdecydowanie ważniejszym niż tylko przyjacielem. Jednak nie była w stanie dotąd mu tego powiedzieć.
-Na pewno? - zapytał ściskając mocniej jej dłonie i przystawiając je sobie do ust. Bał się, że jeśli wszystko jej powie, ona nie będzie tego samego zdania co on, zniszczy wszystko co budowali. Przyjaźń, którą udało im się odzyskać po wielu latach.
-Stefan błagam Cię, powiedz w końcu co się stało, bo inaczej Cię zabije! - warknęła uderzając go lekko w ramię. Nie cierpiała, gdy robił takie podchody, to nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Bała się również, że ktoś pojawił się w jego życiu i miejsca w nim już dla niej nie będzie. Miała jednak nadzieję, że to nie będzie to.
-Tak byłoby lepiej ... - mruknął, niby sam do siebie, jednak blondynka wyłapała jego cichy komentarz. Rzuciła mu mordercze spojrzenie, jednak tym razem nie wykonała nic, co mogłoby uderzyć w jego osobę. Zaczął ją denerwować swoim zachowaniem i był tego świadomy.
-Do rzeczy Stefan! - ponagliła go. Głośno nabrał powietrza, a ona jedynie zmarszczyła brwi.
-Zamknij oczy. - poprosił, co sprawiło, twarz dziewczyny kolejny raz zmieniła swój wyraz. Nie rozumiała go teraz w ogóle.
-Stefan! - warknęła, wpatrując się w niego.
-Proszę. - skapitulowała widząc jego spojrzenie na sobie. Było tak bardzo inne niż te wszystkie spojrzenia, które zawsze kierował na jej osobę. Takie wyjątkowe ... Miała nawet wrażenie, że coś się zmieniło, że on się zmienił. Westchnęła, żeby po chwili przymknąć powieki, tak jak poprosił ją Kraft. 
     Kolejny raz westchnął, modląc się w duchu o odwagę i powodzenie tego, co zaplanował. Chociaż wiedział w sumie, że nie miał już odwrotu.
-Co ty wymyśliłeś? - zapytała czując jego oddech na swoim policzku. Bardzo go lubiła, ale czasami miała dość jego durnowatych pomysłów. Często nawet w jej głowie błyskała myśl, że mógłby być dla niej znacznie kimś więcej, niż tylko przyjacielem.
-Dzisiaj mam odwagę, a jutro mogę jej nie mieć. - wyszeptał wprost do jej ucha. Czując jego delikatny oddech na skórze swojej szyi przeszły ją dreszcze, których nigdy wcześniej nie czuła. Zadrżała, gdy jego dłoń znalazła się na jej policzku obrysowując jego kontury. Jego dotyk sprawiał, że w miejscu, w którym się znajdował robiło się zdecydowanie bardziej gorąco.
-Stefan ... - uśmiechnął się lekko słysząc jej cichy, lekko drżący głos. Miał cichą nadzieję, że nie pożałuje tego co postanowił zrobić. Położył na jej ustach palec a ona otworzyła oczy. Nie rozumiała jego zachowania, miała nadzieję, że wytłumaczy jej o co tu tak właściwie chodzi. Jego wzrok błądził po jej twarzy wprawiając ją w niemałe osłupienie. Nie patrzył na nią tak jak robił to do dziś, teraz robił to zupełnie inaczej. Przestraszyła się.
    Uniósł kącik ust ku górze wpatrując się w jej hipnotyzujące oczy. Oczy, które mógłby otwierać, każdego ranka i zamykać je, każdego wieczoru. Oczy, w które mógłby patrzeć, cały czas, każdego dnia i o każdej porze dnia, a nawet nocy. Przejechał dłonią po jej żuchwie i niepewnie przybliżył swoją twarz do jej twarzy. Wiedział, że nie miał już odwrotu. Zaczął tę grę, to powinien ją skończyć. Liczył jednak na to, że mimo wszystko nie będzie tego żałował. Tym razem to on przymknął oczy, po tym jak złączył swoje usta z ustami blondynki. Nie spodziewała się takiego gestu, z jego strony. Ale tknięta chwilą i jego bliskością, odwzajemniła jego pocałunek. Oplotła swoje dłonie na jego szyi i z pasją oddawała wszystkie pocałunki, które Stefan składał na jej ustach. Oderwali się od siebie, dopiero w momencie, w którym zabrakło im powietrza.
    Niepewnie na nią spojrzał, bojąc się tego co mu oznajmi. I choć odwzajemniła jego pocałunek, obawiał się tego, co mu powie. Zaryzykował ich przyjaźń, chcąc zyskać coś większego i trwalszego. Wiedział jednak, że może tego pożałować, tracąc blondynkę bezpowrotnie.
-Ja nie powinienem, ale to było silniejsze ode mnie. - spuścił głowę, zaciskając jej dłoń w swojej. Nie widział uśmiechu, który wybłysnął na jej twarzy. Blondynka przeczesała jego ciemne włosy swoją dłonią sprawiając, że zaciekawiony skoczek uniósł swój wzrok wbijając go w dziewczynę. Przejechała dłonią po jego policzku, po czym bez słowa złączyła ich usta w pocałunku, tak samo jak chwilę wcześniej zrobił to austriacki skoczek narciarski. Zdziwił się, ale po krótkiej chwili z uśmiechem na twarzy oddawał pocałunki blondynki. Jeśli to nie jest jedynie wpływ chwili, to wiedział, że może być szczęśliwy. Gdy wylądowali na drewnianej podłodze, oderwali się od siebie wybuchając niepochamowanym śmiechem.
-To co spróbujemy czegoś więcej niż tylko przyjaźni? - zapytał bawiąc się jej blond włosami. Uśmiechnęła się do niego najpiękniej jak tylko potrafiła.
-Możemy spróbować. - odpowiedziała mu, muskając czubek jego nosa swoimi ustami.

"Szczęście jest moim aniołem stróżem, ty jesteś jego ziemskim wcieleniem."




      Linz, Austria - 07.02.2017 r.

           Greta Hayböck z uśmiechem na twarzy opowiadała siedzącej obok niej Rose historię ich rodziny. Polubiła przyjaciółkę swojego wnuka, która już pierwszego dnia ich wspólnego mieszkania zyskała jej sympatię. W głowie kobiety błysnęła nawet myśl, że może szatynka mogłaby zostać w przyszłości kimś więcej niż tylko znajomą jej wnuczka. Nigdy nie przepadała za Julią, która przez wiele lat była u boku jej ukochanego wnuczka. Zawsze miała co do jej osoby zastrzeżenia. Coś jej nie pasowało, wiedziała, że ich historia nie skończy się happy endem. Od razu nie polubiła dziewczyny, widząc swojego wnuczka zupełnie u boku innej kobiety. 
-A Elizabeth? - Greta na wspomnienie swojej najmłodszej córki zaśmiała się. Swoim spojrzeniem zatrzymała się na dłużej na szatynce. Widziała w niej swoją córkę. Elizabeth będąc w jej wieku z charakteru bardzo ją przypominała. Była urocza, sympatyczna, pomocna i nieco nieśmiała. Dopiero gdy wstąpiła do policji i poznała swojego zmarłego męża zmieniła się. Zakochana w nim, miała wrażenie, że świat jest jeszcze piękniejszy niż ten wokoło. 
-Elizabeth i George choć byli stosunkowo młodzi byli bardzo dojrzali i zakochani w sobie. Byli niesamowitym małżeństwem. Do czasu, gdy George wyjechał do Afganistanu, urwał się kontakt, ona czekała i tęskniła. W końcu, po trzech miesiącach dostała telefon z armii Stanów Zjednoczonych, że George zginął stając w obronie cywilów. - odpowiedziała jej ze łzą kręcącą się w oku. Rose nabrała głośno powietrza, próbując zapobiec wyciekowi łez. Nie cierpiała nigdy tak jak ciotka Michael'a, więc nie mogła porównywać się do niej. 
-Przykro mi. - powiedziała delikatnie obejmują kobietę siedzącą na kanapie z kubkiem jeszcze ciepłej kawy. Greta posłała jej przyjazny uśmiech, całując dziewczynę w czoło. Bardzo ją polubiła i miała cichą nadzieję na to, że zbliży się jakoś do jej wnuka i nie zerwie z nią kontaktów. 
-Pozbiera się. Wierzę w to, że znajdzie jeszcze kiedyś kogoś kogo pokocha tak jak kochała Georg'a. - kobieta uśmiechnęła się całując szatynkę w policzek. Chciała szczęścia swojej najmłodszej z córek. Wiedziała, że Elizabeth jest mądrą kobietą z marzeniami do spełnienia. Chciałaby żeby znalazła miłość i w końcu była szczęśliwa. 
-Choć jej nie znam, to sądzę, że zasługuje na to, żeby była szczęśliwa. Z tego co pani mówiła, to jest bardzo wartościową kobietą. - dodała uśmiechając się do niej bardzo szczerze i z uznaniem. Kobieta jej zaimponowała, może dlatego, że ona sama nie miała babci, którą zawsze chciała mieć. 
-Jestem!!! - obie kobiety z zamyślenia wyrwał krzyk Michael'a, który właśnie otworzył drzwi prowadzące do przedpokoju. Zdziwił się widząc kobiety siedzące na sofie ze łzami w kącikach oczu. Zmarszczył brwi, stając w pół kroku. Codziennie rozmawiał ze swoją babcią i doszedł do wniosku, że kobieta bardzo ją polubiła. On wymieniając z córką Pointner'a wiadomości, rozmawiając co jakiś czas przez telefon również ją polubił. 
-Coś się stało? - zapytał zaciekawiony. Pani Greta uśmiechnęła się do niego delikatnie, Rose otarła rękawem policzek. Wzruszyła ją historia opowiadana przez seniorkę rodu. Zazdrościła blondynowi takiej rodziny i prawdziwego dzieciństwa. 
-Nic kochany. Rozmawiamy sobie. - odpowiedziała mu Greta Hayböck uśmiechając się do wnuka. Blondyn jednak nadal patrzył na kobiety z lekko zmrużonymi oczami. Coś mu nie pasowało, jednak nie komentował tego. 
-Zaparzę Ci herbatę. - powiedziała Rose uśmiechając się do blondyna, po czym zniknęła w kuchni. Musiała ochłonąć i powstrzymać łzy płynące z jej oczu. Wzruszyła ją historia opowiedziana przez panią domu. 
-Wszystko w porządku? - zapytał Hayböck stając tuż za nią. Delikatnie drgnęła, gdy usłyszała jego cichy głos nieopodal swojego ucha. 
-Tak. - odpowiedziała pewnie, uśmiechając się do niego. Pokiwał jej głową, jednak zmarszczył brwi wychodząc z kuchni. Coś mu tu nie pasowało, bał się, że coś mogło się stać. Jednak nie chciał się narzucać, wiedząc, że dziewczyna może to zrozumieć zupełnie inaczej niż ten by chciał. Wrócił więc do salonu, w którym jego babcia siedziała na kanapie z kubkiem wystygającej herbaty, którą Rose zrobiła jakiś czas temu. Westchnął, czym zwrócił na siebie uwagę zamyślonej dotąd Grety. Starsza kobieta uważnie przyjrzała się swojemu wnukowi, który usiadł obok niej. Martwiła się o niego, mając nadzieję, że po ciosie związanym ze zdradą Julii pozbiera się jak najszybciej będzie mógł. Co prawda blondyn po kilu miesiącach pozbierał się po bolesnym rozstaniu ze swoją partnerką, dotąd jednak nie znalazł nikogo kto mógłby uleczyć jego serce. 
-Ciocia wraca wcześniej ze Stanów, ściągają ją do Innsbruck'a. - Greta uśmiechnęła się delikatnie. Elizabeth choć była najmłodsza z wielkimi aspiracjami i możliwościami policyjnej kariery, to ku zaskoczeniu wszystkich została razem z nią i postanowiła się nią zaopiekować. Zaskoczyła wszystkich. 
-Jestem z was dumna. - powiedziała obejmując blondyna ramieniem. 
-Kocham Cię babciu. - kobieta zaśmiała się słysząc słowa swojego wnuczka. Też go kochała. 
    
    
  Następnego dnia ...


Promienie porannego słońca wdzierające się do pokoju poprzez niedokładnie zasłonięte żaluzje, obudziły śpiącą w pokoju na poddaszu szatynkę. Przetarła zaspane oczy kierując swój wzrok na wyświetlacz swoje telefonu leżącego na małej szafce nocnej. Zmarszczyła brwi widząc godzinę, która wyświetliła się zaraz po tym, jak odblokowała ekran. Zawsze budziła się zdecydowanie wcześniej, tym razem jednak spało jej się zdecydowanie lepiej, choć nie wiedziała tak właściwie dlaczego. Odrzuciła ciepłą kołdrę, podnosząc się z łóżka. Wsunęła nogi w ciepłe kapcie stojące przy łóżku, a na ramiona zarzuciła ciepły, wełniany sweter, który otrzymała od żony swojego ojca jako prezent na ich pierwsze wspólne święta. Poprawiła krótkie spodenki, służące jej za piżamę, po czym cicho wyszła z pokoju. Skierowała swoje kroki do pokoju, który zajmowała Greta Hayböck. Cicho otworzyła drzwi wsuwając głowę do pokoju. Kobieta spała z uśmiechem na twarzy wtulona w kolorową kołdrę. Polubiła kobietę, bardzo szybko i zazdrościła nawet blondynowi takiej babci. Uśmiechnęła się i równie cicho jak weszła, tak samo wyszła z jej pokoju. Chciała napić się wody, więc skierowała swoje kroki do kuchni znajdującej się na parterze. Zdziwienie wkradło się na jej twarz, gdy zauważyła w niej blondyna ubranego w długie spodnie dresowe i jasny podkoszulek, krzątającego się po kuchni i pichcącego w niej coś. Uśmiechnęła się lekko, opierając się o framugę drzwi oddzielających kuchnię od szerokiego, krótkiego korytarza. Nawet przeszło jej przez myśl, że mogłaby mieć kogoś takiego jak on u swojego boku. Odwrócił się z zamiarem położenia na stole ukrojonych chwilę wcześniej warzyw. Widząc dziewczynę nieco się zdziwił, jednak na jego twarzy po chwili znalazł się delikatny uśmiech. Choć znali się niedługo, zdążył ją polubić. Dodatkowo wydała mu się wyjątkowa. Tak bardzo inna niż Julia, która zniszczyła jego życie oszukując go i zdradzając.
-Długo tu stoisz? - zapytał. Rose pokiwała mu przecząco głową, uśmiechając się do niego niepewnie. Wczoraj źle go potraktowała, czego bardzo się wstydziła. Zawsze pytał się jej, czy wszystko w porządku, troszczył się, a ona wczoraj była dla niego tak bardzo niemiła. Jednak emocje wzięły górę, a jej było trudno przyznać się do tego, co znajdowało się w jej sercu i w głowie.
-Masz ochotę na jajecznicę? - zapytał kierując w jej stronę patelnię z pachnącą jajecznicą. Zaśmiała się, kiwając mu z aprobatą głową. Wyłożył śniadanie na dwa ciemne talerze, kładąc je na blacie drewnianego stołu. Jak na dżentelmena przystało odsunął jej krzesło i wskazał na nie dłonią. Uśmiechnęła się do niego, nieco zaskoczona jego zachowaniem.
-To podoba Ci się tutaj? - zapytał, gdy nakładał na widelec kolejną porcję jajecznicy znajdującej się na talerzu leżącym tuż przed jego nosem.
-Bardzo. - odpowiedziała bawiąc się widelcem. -Masz cudowną babcię. - dodała nadgryzając kromkę świeżego chleba. Uśmiechnął się do niej.
-To prawda. - odpowiedział.
-Ale ty też jesteś niczego sobie. - dodała widząc jego minę.
-No ,dziękuję. - odpowiedział jej śmiejąc się z jej komentarza. Dziewczyna speszyła się widząc jego reakcję.
-Nie o to mi chodziło. - powiedziała szybko. A on kolejny raz wybuchnął śmiechem.
-Ej, bez przesady. - odparł, przejeżdżając dłonią po jej policzku, który ku jego zaskoczeniu nagle zmienił odcień. Jednak szybo odwrócił od tego swoją uwagę. -To był dla mnie komplement. - dodał. Widząc minę jej twarzy, zmarszczył brwi. -Na prawdę, rzadko kiedy je słyszę. - zakończył rzucając jej rozbawione spojrzenie.
-Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. - powiedział już po tym, jak talerze po śniadaniu znalazły się w zmywarce, a oni pochylali się nad kubkami mocnej, czarnej kawy.
-Jakiej? - zapytała zaciekawiona jego stwierdzeniem.
-Dlaczego taka dziewczyna jak ty, jest sama. - w jednej chwili uśmiech zniknął z jej twarzy, a ona spuściła wzrok nie chcąc aby jej wzrok spotkał się z jego wyczekującym jej odpowiedzi. -Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. - powiedział, delikatnie kładąc swoją dłoń, na jej dłoni. Podniosła wzrok i wykrzywiła swoje usta w delikatnym uśmiechu.
-Z tego samego powodu, co ty. - odpowiedziała mu, powstrzymując łzy, które chciały wydostać się na światło dzienne. Jego wyraz twarzy szybko się zmienił. Zdziwienie wkradło się na jego twarz, a gdy zauważył zaszklone oczy dziewczyny chciał przytulić ją do siebie i wyszeptać, że wszystko będzie dobrze. -Pójdę się przebrać. - powiedziała podnosząc się z krzesła jednak jego uścisk nie pozwolił jej na nic innego. Ich spojrzenia spotkały się, a oni w milczeniu wpatrywali się w siebie. Po krótkiej chwili tej niezręcznej ciszy uśmiechnęła się do niego delikatnie i ku jego zaskoczeniu musnęła jego policzek swoimi ciepłymi ustami. Przejechała dłonią po jego policzku i po chwili wyszła z kuchni pozostawiając go w niej, zszokowanego.

"Chciałbym być obok Ciebie. Chronić Cię, sprawić, żebyś była szczęśliwa."
♦♦♦

słówko ode mnie:

        Dziś nie ma Thomas'a i Kristiny, ale w następnym obiecuję, że będzie ich wyjątkowo dużo. Pojawi się również ciocia Michael'a, Elizabeth i Andreas Kofler w nieco innej scenerii. Dziękuję za komentarze, pozostawiane przez was pod wszystkimi rozdziałami. To, że jesteście jest dla mnie wielką motywacją. Chcę dla was pisać tę historię i mam nadzieję, że będziecie tutaj do samego końca. Jesteście najważniejsi, pamiętajcie.

      Co do wczorajszego konkursu, to jestem bardzo dumna z pana Piotra. To niesamowity człowiek, czego idealnym odzwierciedleniem były jego łzy chwilę po skoku Stefana Kraft'a. Nie spodziewał się tego, że odnotuje taki sukces. Podziwiam tego człowieka i wierzę, że będzie jeszcze lepszym skoczkiem i na Igrzyskach w Pjongchang sięgnie po inny medal niż brąz. Mam nadzieję, że wy również jesteście z niego dumni. ☺
      Stefan i Andreas oczywiście odwalili kawał dobrej roboty i walko o złoto była pasjonująca. Należały im się te medale, są niesamowitymi skoczkami. Młodzi, ambitni i z wielkim talentem co widać gołym okiem. Cała trójka wczoraj zapisała się na łamach historii. A my, mogliśmy poznać inną stronę najprzyjemniejszego skoczka polskiej kadry. Jeśli mężczyzna płacze to znaczy, że jest wyjątkowy. I moim zdaniem pan Piotr Żyła taki jest, a jego żona i dzieci mają wielkie szczęście mając go obok siebie.


Znalezione obrazy dla zapytania Andreas wellinger piotr żyła


       Za wszystkie błędy gorąco was przepraszam. Kolejny rozdział za tydzień (w czwartek, lub piątek)
Do was zajrzę w poniedziałek i nadrobię wszystkie zaległości ;)


Pozdrawiam was bardzo gorąco, kochane.
Buziaczki.
Evie.

Ps. Za czcionkę przepraszam, nie wiem co się stało.

Komentarze

  1. O mamuniu. Co tu się wydarzyło?! Tak jednym słowem GENIALNY. Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłam? Cieszę się, że mi się udało.
      Dziękuję za takie miłe słowa z Twojej strony. Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczą.
      Pozdrawiam bardzo gorąco i do następnego.
      Buziaczki ;)

      Usuń
  2. A to się porobiło :) Mi wczoraj kciuków nie starczyło. Ech, gdyby tak można było mieć każdego z nich :D żartuję!

    U mnie nowy :* http://runoflove.blogspot.com/2017/03/13-wysyasz-mi-sprzeczne-sygnay.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj porobiło się :-)
      Bardzo, bardzo gorąco dziękuję za komentarz. Dużo dla mnie znacz to, że mam czytelników.
      Pozdrawiam ciepło.
      Buziaczki.

      Usuń
  3. Jestem!
    Co ja mogę powiedzieć, świetny rozdział ^^
    Ale trochę mam wrażenie nam się tutaj pokomplikowało. Coś czuję, że będzie jeszcze ciekawiej :D
    Co do konkursu, to ja niemalże płakałam razem z Piotrkiem. Zasłużył na ten medal. Może ludzie wreszcie zaczną patrzeć na niego przez pryzmat sukcesów, a nie tylko żartów. Czekam już na drużynówkę, będzie się działo!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś i że mój rozdział przypadł Ci do gustu.
      Czy pokomplikowało, to nie wiem. Wiem natomiast,że nie zabraknie rozrywki.
      Cieszę się również, że ktoś podziela moje zdanie wzgledem pana Piotra. Jest świetnym skoczkiem, tylko mało kto jest w stanie to niestety docenić.
      Drużynówka? Ah mamy złoto. :-)

      Pozdrawiam gorąco.
      Buziaczki.

      Usuń
  4. Super rozdział. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Zaskoczyłaś mnie z tym Kraftem. Sądzę, że będą z Mayą tworzyć ładną parę. A Michael? Mam nadzieję, że połączy go coś z Rose.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Ściskam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz