Wygrana trzecia. ~"Życie plącze nam nogi i mówi idź!"
"Życie plącze nam nogi i mówi idź!"
Igor Herbut -"Nie ufaj mi."
♣
Grudzień 2016 r.
Noc spowiła niemiecką stolicę. Jasne światło stojących przy jezdniach latarni oświetlało szare chodniki, tak, aby piesi spacerujący po nich mogli swobodnie po nich przejść. W powietrzu unosił się zapach cynamonu, wydobywający się z pobliskich kawiarni i barów a wilgoć po południowym, długim deszczu nadal dawała o sobie znać. W jednym z Berlińskich barów, nad średniej wielkości bawarskim kuflem piwa pochylało się dwóch mężczyzn. Siedzieli gdzieś w kącie, przy okrągłym, drewnianym stole z nieco obskubanym blatem przykrytym kremową serwetą. Ciemny kąt oświetlało światło wysokiej lampy z jasnym abażurem. Szatyn i rudowłosy patrzyli gdzieś przed siebie wbijając swoje spojrzenia gdzieś przed siebie. Byli przyjaciółmi i często spotykali się na długich rozmowach z kuflem piwa na wyciągnięcie ręki. Lubili swoje towarzystwo i może dlatego się przyjaźnili, choć dzieliły ich setki kilometrów. A może również dlatego, że mieli identyczne życiowe rozterki, które połączyły ich w przyjaźń mającą możliwość przetrwania wielu prób. A oni sami stali się dla siebie wręcz braćmi.
-To, co mogę na Ciebie liczyć? - zapytał Morgenstern uśmiechając się przyjacielsko do Severina. Freund musiał przyznać, że propozycja Thomas'a wywarła na nim nie małe wrażenie. Lubił samochody, często sprawdzał swoją wiedzę na ich temat dłubiąc coś pod ich maską. Bycie v-ce prezesem dużego konsorcjum samochodowego, było tym, co dałoby mu zajęcie na czas, w którym nie miałby do czynienia ze skokami narciarskimi. Bał się jednak, że może nie podołać, a nie chciał rozczarować swojego austriackiego przyjaciela. Podniósł wzrok i wbił go w siedzącego na przeciw niego byłego już skoczka narciarskiego. Po chwili uśmiechnął się do niego lekko, kręcąc mu z aprobatą głową. Thomas odetchnął głośno i z ulgą. Bał się, że otrzyma zdecydowanie inną odpowiedz. A musiał przyznać, że trudno by mu było kierować tą świetnie prosperującą firmą samotnie.
-Rozmawiałeś z Glorią? - zapytał w pewnym momencie Thomas. Severin odstawił kufel na blat okrągłego stolika i westchnął głośno. Rzucił mu jednoznaczne spojrzenie, a Morgenstern jedynie spuścił wzrok. Na samo wspomnienie siostry Gregor'a na twarzy Severin'a pojawiał się delikatny uśmiech. Musiał przyznać, że zakochał się w jedynej córce państwa Schlierenzauer, nie wiedział jednak jak miałby ją do siebie przekonać, jak wyznać uczucia i jakiej ewentualnej reakcji się spodziewać. Znał ją raptem kilka tygodni, a już wpadł po uszy.
-Możesz się nie śmiać? - zapytał tym razem Niemiec. Thomas podniósł dłonie do góry w geście kapitulacji, po czym wybuchnął niepohamowanym śmiechem a Freund, po chwili ciszy do niego dołączył.
-To, co mogę na Ciebie liczyć? - zapytał Morgenstern uśmiechając się przyjacielsko do Severina. Freund musiał przyznać, że propozycja Thomas'a wywarła na nim nie małe wrażenie. Lubił samochody, często sprawdzał swoją wiedzę na ich temat dłubiąc coś pod ich maską. Bycie v-ce prezesem dużego konsorcjum samochodowego, było tym, co dałoby mu zajęcie na czas, w którym nie miałby do czynienia ze skokami narciarskimi. Bał się jednak, że może nie podołać, a nie chciał rozczarować swojego austriackiego przyjaciela. Podniósł wzrok i wbił go w siedzącego na przeciw niego byłego już skoczka narciarskiego. Po chwili uśmiechnął się do niego lekko, kręcąc mu z aprobatą głową. Thomas odetchnął głośno i z ulgą. Bał się, że otrzyma zdecydowanie inną odpowiedz. A musiał przyznać, że trudno by mu było kierować tą świetnie prosperującą firmą samotnie.
-Rozmawiałeś z Glorią? - zapytał w pewnym momencie Thomas. Severin odstawił kufel na blat okrągłego stolika i westchnął głośno. Rzucił mu jednoznaczne spojrzenie, a Morgenstern jedynie spuścił wzrok. Na samo wspomnienie siostry Gregor'a na twarzy Severin'a pojawiał się delikatny uśmiech. Musiał przyznać, że zakochał się w jedynej córce państwa Schlierenzauer, nie wiedział jednak jak miałby ją do siebie przekonać, jak wyznać uczucia i jakiej ewentualnej reakcji się spodziewać. Znał ją raptem kilka tygodni, a już wpadł po uszy.
-Możesz się nie śmiać? - zapytał tym razem Niemiec. Thomas podniósł dłonie do góry w geście kapitulacji, po czym wybuchnął niepohamowanym śmiechem a Freund, po chwili ciszy do niego dołączył.
○
Witam was bardzo gorąco, kochane.
Chciałam w pierwszej kolejności podziękować wam za wszystkie komentarze pod poprzednimi dwoma rozdziałami. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, każda wasza opinia (nawet ta nie całkiem pochlebna) będzie dla mnie dodatkową motywacją do kontynuowania tej historii, która dla mnie samej jest wyzwaniem. Darze dużym szacunkiem Thomas'a Morgenstern'a, którego jakiś czas temu miałam możliwość spotkać osobiście, a który wydał mi się bardzo pozytywnym człowiekiem. Natomiast Stefana Kraft'a jako skoczka bardzo lubię i jako człowiek również dużo sobą reprezentuje. Mam nadzieję, że uda mi się dotrwać do końca z tą historią.
Serdecznie dziękuję jeszcze raz za komentarze.
Pozdrawiam.
Ps. Trzymajcie jutro kciuki za Kamila i resztę naszych wielkich reprezentantów! 😉
🙂Evie.
Lily Morgenstern wdrapała się na łóżko w sypialni swojej mamy. Dziewczynka ostrożnie i cicho wślizgnęła się pod ciepłą i kwiecistą kołdrę. Pocałowała swoją rodzicielkę w policzek, po czym mocno ją uścisnęła. Kobieta zaraz po chwili otworzyła oczy i z uśmiechem przywitała swoją córkę. Mała blondynka uradowana widokiem swojej mamy szczerze się ucieszyła. Od powrotu May'i do kraju, Cerncic przez wiele dni swój czas spędzała w szpitalu, dziękując jednocześnie swojej siostrze za pomoc. Miała mniej czasu dla swojej córki, nad czym mocno ubolewała. Przytuliła ją mocno do siebie, na co dziewczynka zareagowała pogłębieniem gestu swojej ukochanej mamy.
-Mamo pójdziemy na plac zabaw? - zapytała wbijając w nią słodkie spojrzenie. Kristina nigdy jej nie odmawiała, a gdy nie mogła jej dotrzymać bardzo mocno ją to bolało. Lily była jej całym światem, oczkiem w głowie i największym szczęściem jakie tylko kiedykolwiek udało jej się znaleźć.
-Oczywiście kochanie. - odpowiedziała całując ją w czoło. Córka Morgensterna wyskoczyła z łóżka, po czym wybiegła z małego, ale przytulnego pokoju swojej mamy. Ordynator oddziału internistycznego w Graz z uśmiechem podniosła się z łóżka. Z dużego fotela stojącego nieopodal okna, na niewielkim podwyższeniu. Po upływie dziesięciu minut, niespełna trzydziestoletnia kobieta zeszła na parter domu, od kilkunastu dni zamieszkałego jedynie przez nią, jej córkę Lily oraz siostrę Mayę. W kuchni jej córka i siostra z uśmiechami na twarzach siedziały przy małym, drewnianym stole stojącym pod jasną ścianą nieopodal szklanych drzwi. Pochylały się nad talerzami, na których znajdowały się kolorowe kanapki.
-Pracujesz dziś? - zapytała Maya całując starszą siostrę w policzek. Kristina pokiwała jej z dezaprobatą głową siadając na wolnym drewnianym krześle. Chwyciła kubek wypełniony jeszcze ciepłą kawą, przygotowaną przez jej siostrę. -Dzwonili do mnie z Innsbruck'a z klubu narciarskiego, zaprosili mnie na rozmowę o pracę. - pani doktor uśmiechnęła się do swojej siostry szeroko. Miała nadzieję, że jej siostra znajdzie dla siebie miejsce, tu w Austrii i nie będzie żałowała powrotu ze Stanów Zjednoczonych.
-To świetnie. - odpowiedziała jej siostra.
-A mogę pożyczyć Twój samochód? - zapytała. Jej siostra jedynie się zaśmiała, wskazując na komodę w przedpokoju, na którym znajdował się mały wiklinowy koszyczek, w którym znajdowały się kluczyki do ciemnego, terenowego samochodu oraz wszystkie niezbędne dokumenty.
-Kocham Cię, siostrzyczko. - odpowiedziała jej Maya, podnosząc się z krzesła. Pocałowała ją w policzek i widząc spojrzenie swojej siostrzenicy na sobie, westchnęła i podeszła do niej. Po czym pocałowała dziewczynkę w policzek.
-Będę po południu. - dopowiedziała znikając w korytarzy. Kristina zaśmiała się, kiwając zabawnie głową. Jej córka jedynie westchnęła odprowadzając ukochaną ciocię wzrokiem.
-To co malutka, idziemy na plac zabaw. - Lili klasnęła kilkakrotnie w dłonie i zeskoczyła z krzesła biegiem udając się do przedpokoju.
Mała dziewczynka ubrana w kolorową kurtkę biegała z uśmiechem na ustach po małym parku, w którym umiejscowiony był równie mały, ale bogaty w atrakcje, plac zabaw. Jej mama usiadła na jednej z drewnianych ławek i z uśmiechem obserwowała swoją córkę biegającą razem z kilkoma innymi dziećmi, których mamy siedzące w jednej grupce rzucały jej ukradkowe spojrzenia, sprawiając, że czuła się dziwnie i trochę nie pewnie. Zawsze wiedziała, że wszystkie dziewczyny jej zazdroszczą związku z Thomas'em, była na ich językach, jednak nie sądziła, że stanie się głównym tematem plotek w miasteczku. Mimo to nikomu nie powiedziała o tym jak się czuje słysząc niewybredne komentarze na swój temat. Wyciągnęła książkę ze swojej torby postawionej na rogu ławki. Rzadko kiedy znajdowała dla siebie wolną chwilę. Dzieliła swój czas na dwie połowy, dla córki i dla pacjentów. Ale wiedziała, że potrzebuje choć kilkunastu minut dla samej siebie. Musiała złapać oddech, zamknąć oczy i zapomnieć o wszystkim co złe. Tym razem było podobnie. Zamknęła na chwilę oczy, po czym otworzyła książkę na pierwszej stronie. Książkę, o którym wydaniu wiedziała, ale dotąd nie znalazła czasu na zerknięcie do niej. A może po prostu bała się przeczytać o sobie coś, czego bała się o sobie dowiedzieć. Thomas'a znała wiele lat, przez wiele kochała, od ponad dwóch była jego przyjaciółką i matką jego córki. Miała przed nim kilka, drobnych tajemnic, o których nie wyjawienie dbała, a które pojawiły się po ich rozstaniu. Pomogła jego kochance dostać pracę w jednej z Austriackich klinik, nawet znalazła z nią wspólny język. Polubiła, czego nie chciała mu powiedzieć. Chyba bała się jego reakcji.
-Na prawdę złociutka czytasz te wypociny? - podskoczyła na ławce słysząc na wysokości swojego ucha słowa Gudrun Morgenstern. Odwróciła głowę i wbiła spojrzenie w matkę Thomasa. Kobieta uśmiechała się do niej delikatnie, spoglądając na trzymaną w jej rękach książkę. Czytała ją, ale tak jak jej syn, nie był zbyt pozytywnym recenzentem tej książki. Miała jednak wrażenie, że wiele słów, zdań jakie napisał jej syn miało drugie dno. Jej zdaniem były to właśnie słowa dotyczące siedzącej obok niej na ławce blondynki. Lubiła córkę swojej przyjaciółki. Wiedziała, że blondynka wpłynie na życie jej jedynego syna. Wiedziała, że będzie jego największym kibicem.Zawsze wiedziała, że ta odniesie zawodowy sukces. Po cichu liczyła na wnuki, których matką byłaby właśnie lekarka, doczekała się. Brakowało jej jedynie synowej, zięciów już miała.
-W końcu mam więcej wolnego, więc mogę sobie na to pozwolić. Poza tym chciałabym wiedzieć, jak źle sądzi o mnie Thomas. - odpowiedziała żartobliwie czego dowodem miał być szeroki uśmiech na jej twarzy. Gudrun odebrała jej komentarz w identyczny sposób. Cieszyła się, że zostali przyjaciółmi, choć miała często wrażenie, że uczucie między nimi tak naprawdę nie zgasło, a tli się gdzieś w obydwojgu.
-Może wpadłybyście do mnie? - Cerncic uśmiechnęła się do niej, jednak jej wzrok ukradkiem powędrował do kobiet, w jej wieku, chodzących z nią do szkoły, które uważnie je obserwowały i rzucały sobie jakieś krótkie komentarze. -Siedzę sama. Franz w firmie, Thomas też. - mówiąc to, powędrowała za wzrokiem swojej niedoszłej synowej. Zawsze wiedziała, że te dziwne spojrzenia w kierunku dziewczyny nie są przypadkowe. Chciała z nią porozmawiać, ale jednocześnie nie chciała jej dodatkowo dobijać. W tamtym momencie postanowiła porozmawiać z synem i powiedzieć mu o wszystkich swoich podejrzeniach i plotkach na temat Kristiny jakie do niej dochodziły. Będąc właścicielką kwiaciarni na ogół wiedziała najwięcej.
-Dobrze. - odpowiedziała uśmiechając się do niej delikatnie. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że w kącikach jej oczu gromadzą się łzy. Czuła się źle, bardzo źle, ale dla swojej córki chciała być silna. W końcu po prostu, jeszcze w liceum zakochała się w Morgensternie, wtedy gdy ten nie był jeszcze sławnym i utytułowanym skoczkiem narciarskim. Chlubą austriackiego sportu.
-Lily idziemy do babci! - podniosła się z ławki, wyprostowała się i uśmiechnęła do swojej córki, która słysząc jej komentarz od razu wybiegła z piaskownicy. Gudrun delikatnie przytuliła do siebie Kristinę, szepcząc jej na ucho.
-Jestem z Ciebie dumna, jesteś dla mnie jak córka.
-Do widzenia. - powiedziała głośniej i chwytając dłoń swojej wnuczki opuściła teren placu zabaw.
☼
Siedząc na podłodze w swoim pokoju, w domu rodziców oglądał zdjęcia znalezione na strychu w domu swojej babci, mieszkającej kilka domów dalej. Wiele wspomnień, nie tylko z czasów związku z Marią, ale i z czasów szkolnych z lat, w których wszystko wydawało mu się być o wiele łatwiejsze. Mając siedemnaście lat nie myślał o sobie, jak o jednym z najlepszych skoczków świata. Nie sądził, że będzie w stanie osiągać wielkie sukcesy, wygrywać. Zawsze myślał, że zostanie informatykiem, czy lekarzem. Dopiero gdy poznał Michael'a a później Gregor'a wszystko się zmieniło. Oni pokazali mu inny, bardziej ciekawszy świat, pełen adrenaliny, wystrzałowych wrażeń. Najbardziej kochał to ryzyko, tę niepewność. Strachu nie odczuwał. A gdy poznał Marię kolejny raz wszystko jakby się zmieniło. Zakochał się, choć nie pierwszy raz poczuł, że może z nią spędzić resztę swojego życia. I przez trzy lata tak było, do momentu, w którym dowiedział się, że od samego początku nie był tym jedynym. Rozstali się, a jego życie zatrzęsło się w posadach. Zawiódł się. Przeglądając fotografie, pocztówki, kartki pisane na nudnych lekcjach znalazł zdjęcie z jednej z górskich wycieczek. To właśnie na tej wycieczce zaprzyjaźnił się z piękną, niską blondynką, która swoją otwartością, sympatycznym usposobieniem podała mu pomocną dłoń, gdy jako nowy pojawił się w Innsbruckim liceum. Jednak w ostatniej klasie, gdzieś tak na początku zniknęła, wyjechała do Stanów Zjednoczonych a ich kontakt się urwał. Dużo stracił na zerwaniu tej znajomości. Była wartościową dziewczyną i miał nadzieję, że nadal taką była. Uśmiechnął się przejeżdżając wzrokiem po pamiętanych nadal twarzach, przypisywanych przez umysł do odpowiednich imion i nazwisk. Po cichu liczył, że tę z pięknym uśmiechem uda mu się jeszcze kiedyś zobaczyć, porozmawiać, powspominać. A może nawet odnowić znajomość. Westchnął, wkładając wszystko do kartonowego pudełka to, co wcześniej z niego wyciągnął. Zamknął je wieczkiem i wsunął pod łóżko. Podniósł się z drewnianej podłogi, jednak sycząc z bólu kolejny raz się na niej znalazł. Czuł jak niemiłosierny ból pulsuje od kręgosłupa, aż po same palce u stóp. Ukrywane przed wszystkimi potrącenie przez samochód dawało mu się we znaki. Ból z dnia na dzień był coraz silniejszy i coraz bardziej uciążliwy, mimo wszystko on nie chciał stracić zbliżającego się sezonu skoków narciarskich. Chciał udowodnić sobie i innym, że nie jest zerem. Chciał udowodnić, że potrafi walczyć o siebie. Miał jednak nadzieję, że nie skończy się to jego osobistą, zdrowotną tragedią.
♦♦♦
Witam was bardzo gorąco, kochane.
Chciałam w pierwszej kolejności podziękować wam za wszystkie komentarze pod poprzednimi dwoma rozdziałami. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, każda wasza opinia (nawet ta nie całkiem pochlebna) będzie dla mnie dodatkową motywacją do kontynuowania tej historii, która dla mnie samej jest wyzwaniem. Darze dużym szacunkiem Thomas'a Morgenstern'a, którego jakiś czas temu miałam możliwość spotkać osobiście, a który wydał mi się bardzo pozytywnym człowiekiem. Natomiast Stefana Kraft'a jako skoczka bardzo lubię i jako człowiek również dużo sobą reprezentuje. Mam nadzieję, że uda mi się dotrwać do końca z tą historią.
Serdecznie dziękuję jeszcze raz za komentarze.
Pozdrawiam.
Ps. Trzymajcie jutro kciuki za Kamila i resztę naszych wielkich reprezentantów! 😉
🙂Evie.
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńBuziaczki ;)
Dziękuję, kochana.
UsuńPozdrawiam.
Cudowny rozdział! Dzisiaj z braku czasu tylko tyle. Z niecierpliwością czekam na nexta! Pozdrawiam i życzę weny! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana za komentarz.
UsuńCieszę się, że znalazłaś dla mnie chwilę czasu i wstąpiłaś tutaj.
Pozdrawiam bardzo gorąco.
Kurczę! Czyli nasz Stefan i Maya się znają, nie powiem, fajnie sobie to wszystko wymyśliłaś;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do nie,
całusy;*
Dziękuję kochana bardzo za komentarz.
UsuńMiło mi, że znalazłaś dla mnie chwilę.
Cieszę się, że opowiadanie jak na razie Ci się podoba.
Pozdrawiam.
Buziaczki ;*
Melduję się!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ^^
Powiem szczerze, nie spodziewałam się, że Stefan i Maya się znają... no, zobaczymy, jak to się dalej potoczy :)
Weny życzę i ślę buziaki :**
Dziękuję z całego serduszka.
UsuńCieszę się, że rozdział się spodobał.
Cieszę się również, że potrafiłam was tutaj zaskoczyć.
Dziękuję jeszcze raz i również przesyłam buziaki.
Hej, piszę komentarz za 3 rozdziały, także nie zdziw się jak poruszenie tematy właśnie z poprzednich części.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że z taką historią jeszcze się nie spotkałam. Zapowiada się naprawdę ciekawie. Uroczy, opiekuńczy, kochany i przyjacielski Morgi, mała, urocza i bardzo mądra Lily, opiekuńcza i skryta Kriatina, Maya, która odkrywa życie na nowo, Severin, którego od kilku tygodni zaczęłam lubić jest zakochany po uszy w Glorii, no i Stefek, zagubiony, zraniony Stefek. z tego ukrywania wypadku będzie miał problemy...
Na początku myślałam, że pogubię się przy tylu postaciach, ale wszystko się tak fajnie składa, że nie da się zgubić.
Do następnego
PM
Bardzo cieszę się, że znalazłaś chwilkę czasu na mój blog i moje opowiadanie.
UsuńMam nadzieję, że nie zawiodę i nadal rozdziały i kreacje bohaterów będą takie jak te pojawiające się w tych trzech rozdziałach.
Nie pogubisz się w postaciach, bo na prawdę głównie będzie występowała tylko czwórka, reszta to jedynie bohaterowie epizodyczni.
Dziękuję za komentarz bardzo, bardzo serdecznie.
Pozdrawiam gorąco i posyłam buziaczki ;)
Cudny rozdział.
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serduszka.
UsuńPozdrawiam bardzo gorąco.
Buziaczki ;)
Hej.Rozdział ten, jak i poprzednie są cudowne. Jeszcze nie spotkałam się z takim opowiadaniem także tym bardziej jestem zaciekawiona. Pozdrawiam i czekam na następny 😘
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo gorąco, za te miłe słowa. ;)
UsuńPozdrawiam również i zapraszam na następny rozdział, który już w najbliższy piątek.
Buziaczki ☺